STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP









:: Wieści z Prasanthi Nilajam


powrót do Wieści z Prasanthi Nilajam




Ten 11.09. i inne 11.09.

Mocne przesłania zaczerpnięte z 'HIS'tory (Jego historii)

Część 1

Część 2     Część 3

Heart To Heart, nr 11, 12.09.2013 r.

Obchody 11.09.2013 roku - chwała Ganapati

Nadszedł 11.09. W Prasanthi Nilajam ten dzień charakteryzowała atmosfera zabawy i wesołości, barwność i finezja. Wspólne i głośne oddawanie czci boskości osiągnęło rekordowy poziom. Można było doświadczyć pełni oddania i szczęścia płynącego ze wspólnej pracy dla Pana.

Tragarze wnieśli fascynujące podobizny obdarzającego łaską Ganeszy stanowiące materializację jego form pojawiających się w wyobraźni szczerze oddanych mu wielbicieli. Sai Kulwant Hall i właściwie całe Prasanthi Nilajam stanowiło połączenie głośnej intonacji, energicznego tańca i dźwięcznego śpiewu. Podczas odprawiania tych rytuałów, każda grupa studentów niosła podobizny Ganeszy, obchodząc wkoło 'sanctum sanctorum' (miejsce najświętsze ze świętych). W końcu poszli w kierunku wód, aby pożegnać swoje umiłowane twórcze odbicia Pierwotnego. Świadkami ceremonii zatopienia posągów Ganeszy byli naprawdę wybrani.


Pełen życia i miłości wyraz twórczej wyobraźni - rytuał zatopienia Ganeszy w Prasanthi Nilajam, 11.09.2013 roku

Jest to szczególnie wyjątkowe wydarzenie nie tylko w Prasanthi Nilajam, ale właściwie we wszystkich częściach Indii i poza ich granicami. Z okazji tego święta społeczeństwo dostrzega iskierkę jedności rzadko spotykaną w dzisiejszych czasach w skłóconych społeczeństwach. Skłania to ludzi do gromadzenia się, przekraczając granice okręgu i religii, statusu i władzy, aby świętować jedno z najwspanialszych przejawień boskości.

Naprawdę zagadkowe i ujmujące jest to, w jaki sposób całe wieki temu bóstwo z głową słonia, brzuchem w kształcie garnka i poruszające się na myszy zawładnęło wyobraźnią człowieka. Ten 11.09. w Prasanthi Nilajam to kolejny zwiastun nadchodzących dobrych czasów, ponieważ Ganesza jest źródłem wszelkiej pomyślności.

Niestety, tak jak 11.09. gorliwie oddajemy cześć temu, który usuwa przeszkody, tak samo wspomnienie tej daty niewątpliwie przypomina o niebezpiecznej przeszkodzie, z którą - oględnie mówiąc, ludzkość musiała się zmierzyć 13 lat temu, ponosząc poważne straty i ofiary.

Chcielibyśmy, aby nie nadszedł taki dzień jak pamiętny 11.09.

W godzinach porannych 11.09.2001 roku cztery samoloty, porwane przez ludzi pozbawionych skrupułów, napisały jedną z najsmutniejszych kart w historii ludzkości w ostatnich czasach. Dwa z nich wbiły się w dwie wieże World Trade Center o wysokości 541 metrów. Kolejny samolot uderzył w Pentagon, siedzibę Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych. Czwarta maszyna rozbiła się na polu w stanie Pensylwania dzięki temu, że kilku pasażerów próbowało przejąć nad nią kontrolę.

Tego ranka potężny kraj, jakim są Stany Zjednoczone, ba!, wszystkie państwa na świecie, zadrżały w posadach. W ciągu kilku chwil 3000 istnień ludzkich straciło życie. Dziesiątki lat zaangażowania i ciężkiej pracy człowieka w okamgnieniu obróciło się w pył.

Co roku 11.09. odprawiane są liczne nabożeństwa żałobne dla upamiętnienia nieszczęsnych ofiar. Wtedy nadarza się również okazja, aby Ameryka odnowiła swoje przyrzeczenie dalszego prowadzenia wojny z terroryzmem.

Wojna z terroryzmem i sposób rozwiązania problemu

Od tego czasu toczono wiele wojen, jednak przemoc nigdy nie ustała; w rzeczywistości tylko rosła. O ile w czasie nazistowskich nalotów na Anglię podczas II wojny światowej zginęło 40 000 cywilów, to w tzw. "wojnie z terroryzmem" po 11.09.2001 roku ginie rokrocznie od 14 000 do 110 000 ludzi. Patrząc wyłącznie na liczbę ofiar śmiertelnych wygląda to tak, jak gdyby wydarzenia z 11.09. rozgrywały się w ostatniej dekadzie każdego roku.

Od 2001 roku Stany Zjednoczone wydały na walkę z terroryzmem od 3,2 do 4 bilionów dolarów i suma ta stale rośnie. Prawdą jest, że ma to negatywny wpływ na gospodarkę Ameryki i wielu innych państw, nie mówiąc już o licznych społecznych i psychologicznych problemach, jakie wywołała ta wojna.


Od 2001 roku Stany Zjednoczone wydały na walkę z terroryzmem od 3,2 do 4 bilionów dolarów i suma ta stale rośnie. Od 2001 roku rokrocznie w wojnie z terroryzmem życie straciło tyle osób, ile zginęło w zamachach z 11.09.

Można się zastanawiać, czy jest to naprawdę właściwy sposób, aby zrobić krok naprzód? Czy takie działanie rzeczywiście przyniesie pokój na naszym targanym konfliktami świecie? Czy nie istnieje żaden inny lepszy sposób rozwiązania tego problemu?

Jeśli poszukamy odpowiedzi na te pytania, co ciekawe, znajdziemy je w wydarzeniach z historii, które miały miejsce tego samego dnia - 11.09. Niestety, nigdy nie myśleliśmy o tych innych datach, które prawdę mówiąc stanowią drogowskazy dla ludzkości.

To pierwsze historyczne wydarzenie, mające spektakularny przebieg, odbyło się dokładnie 120 lat temu w tym samym państwie w mieście Chicago.

Pierwszy 11.09. - Wiwekananda skłania świat do refleksji w 1893 roku

11.09.1893 roku swoje obrady zainaugurował światowy kongres religii. Swami Wiwekananda, skarbnica idei, święty patriota z Indii, zadziwił Zachód, gdy tego dnia wszedł na mównicę. Zaczął przemówienie zwracając się do zebranych słowami: "Bracia i siostry z Ameryki", a ludzie od razu wstali z miejsc i nagrodzili charyzmatycznego mnicha z Azji gromkimi brawami.

Było to wydarzenie bez precedensu. Nikt wcześniej nie zwracał się do zgromadzenia w ten sposób. Oto znalazł się człowiek, który zrezygnował z używania formalnych słów i mówił do ludzi z naturalną i szczerą serdecznością brata.

Zanim przejdziemy dalej, przedstawimy tło historyczne tego wydarzenia.

Kongres religii odbywał się w ramach Światowej Wystawy Kolumbijskiej dla uczczenia 400. rocznicy odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba.

Jednym z głównych celów tych obrad było szerzenie wiedzy na temat postępu i rozwoju technologicznego, jaki nastąpił w świecie i w jego kulturze dzięki zachodniej cywilizacji, w szczególności przez rozwój nauki i techniki.


Swami Wiwekananda z przywódcami innych religii podczas zgromadzenia kongresu religii świata - 11.09.1893 roku

Jednak dało się odczuć, że religia także stanowiła ważny element w kulturze człowieka, a także powód, dla którego zorganizowano obrady. Wyjaśniając tę kwestię, dr John Henry Barrows, przewodniczący kongresu religii świata, napisał:

"Ponieważ jest zupełnie jasne, że chrześcijaństwo doprowadziło naszą współczesną cywilizację do wielu najważniejszych i najwspanialszych osiągnięć, nie wydaje się, aby religia bardziej niż edukacja, sztuka czy elektryczność, zasługiwała na wyłączenie z Wystawy Kolumbijskiej".

Stało się oczywiste, że celem zgromadzenia była gloryfikacja Ameryki i jej kultury z akcentem na religię Chrystusa. Dlatego nie jest absolutnie wykluczone, że niektórzy z bardziej fanatycznych chrześcijańskich teologów, którzy znajdowali się wśród organizatorów obrad kongresu, uważali, iż to forum da im możliwość potwierdzenia wyższości chrześcijaństwa wyznawanego przez ogromną większość postępowego Zachodu.

Chociaż mógł to być jeden z "tajnych punktów programu" tych obrad, to co stało się w dniu otwarcia było zupełnie sprzeczne z oczekiwaniami organizatorów. Wszystko zmieniła piękna mowa Swamiego Wiwekanandy rozbrzmiewająca w sali.

Pan Merwin-Marie Snell, przewodniczący sekcji naukowej kongresu, powiedział później:

"Jedną z największych korzyści obrad były wspaniałe nauki, jakich zgromadzenie udzieliło chrześcijańskiemu światu, zwłaszcza obywatelom Stanów Zjednoczonych, a mianowicie, że istnieją inne, bardziej czcigodne religie niż chrześcijaństwo, które przewyższają je pod względem filozoficznej głębi, duchowej żarliwości, niezależnej siły myśli oraz rozległości i szczerości współczucia dla człowieka, wcale nie ustępując chrześcijaństwu pod względem skuteczności i piękna etyki".

Zatem całe zgromadzenie było na wiele sposobów zainspirowane nowym wymiarem myśli, który przewyższał mało znaczące porównania pomiędzy różnymi religiami na świecie.


Obrady światowego kongresu religii odbywały się w dniach 11-27.09.1893 roku. Swami Wiwekananda przemawiał w dniu inauguracji, w ostatnim dniu posiedzenia i przy czterech innych okazjach. Jednak niniejsze zdjęcie zostało zrobione 21.09., kiedy to Swami nie przemawiał. Prawdopodobnie dlatego nie widać go na fotografii.

W istocie przestronną salę obrad wypełniało tego ranka 7000 ludzi. Pośrodku podwyższenia miejsce zajmował ubrany w purpurową szatę kardynał Gibbons, najwyższy dostojnik kościoła rzymsko-katolickiego na półkuli zachodniej. Po jego lewej i prawej stronie siedzieli delegaci ze Wschodu - dr Pratap Chandra Majumdar z Brahmo Samadż1 w Kalkucie, Dharmapala reprezentujący buddystów ze Sri Lanki, prof. Chakravarti i Annie Besant z Towarzystwa Teozoficznego, itd.

Razem z nimi siedział Swami Wiwekananda, który w istocie nie był przedstawicielem żadnej określonej grupy wyznaniowej, lecz reprezentantem uniwersalnej religii Wed (którą Baba często określał "Sanatana dharma"). Nie mówił w imieniu konkretnego wyznania ani systemu wierzeń, lecz po to, by natchnąć wiarą całą ludzkość. Jego rosłą sylwetkę wyróżniały wyraźnie: przepiękna szata, duży turban w żółtym kolorze, brązowa cera i delikatne rysy twarzy - nikt nie mógł go nie zauważyć.

Kiedy nadeszła jego kolej na zabranie głosu, był zdenerwowany - nigdy nie przemawiał do tak wielkiego zgromadzenia. Gdy wreszcie doszedł do mównicy, pokłonił się w myśli Najwyższemu, a wtedy strumień niezwykłej mowy popłynął z pokorą, lecz pełen mocy. Swami Wiwekananda zaczął:


"Moje serce wypełnia niewysłowiona radość w odpowiedzi na ciepłe i serdeczne powitanie, jakie nam przygotowaliście. Dziękuję w imieniu najstarszego zakonu mnichów na świecie; dziękuję w imieniu matki religii; dziękuję w imieniu wielu milionów Hindusów wszystkich klas i wyznań".

Następnie przyszedł czas na jedno z najbardziej sugestywnych przesłań wyrażających uniwersalizm i współczucie.


"Jestem dumny, że należę do religii, która nauczyła świat zarówno tolerancji, jak i powszechnej akceptacji. Wierzymy nie tylko w uniwersalną tolerancję, ale uznajemy wszystkie religie za prawdziwe. Jestem dumny, że należę do narodu, który udzielił schronienia prześladowanym i uchodźcom reprezentującym wszystkie religie i wszystkie kraje świata".

Rzeczywiście w swojej liczącej ponad 10 000 lat historii Indie nigdy nie najechały innego państwa; stanowiły mieszaninę składającą się z ludzi wszystkich wyznań i regionów, kultur i ideologii. Różni najeźdźcy przyjeżdżali i okupowali ten kraj, a Indie ich przyjmowały. Gdy nękani w innych miejscach ludzie szukali tu schronienia, Matka Indie otwierała szeroko ramiona i przygarniała ich.

Swami Wiwekananda podkreślił to przytaczając prawdziwe przykłady z historii.


"Jestem dumny mogąc powiedzieć, że przytuliliśmy do piersi ocalałych, niewinnych Izraelczyków, którzy przybyli do południowych Indii w tym samym roku, w którym ich święta świątynia została doszczętnie zburzona przez rzymskich tyranów. Jestem dumny, że należę do religii, która dała schronienie i wciąż pomaga tym nielicznym z wielkiego narodu zoroastrian".

Chociaż Swami Wiwekananda wspomina o żydach i zoroastrianach, są to jedynie przykłady, ponieważ Indie zapewniały azyl ludziom wielu wyznań i przekonań.

Najeźdźcy ze Środkowej Azji przynieśli ze sobą islam. Mocarstwa kolonialne sprowadziły chrześcijaństwo. Indie po prostu wzbogaciły swoje dziedzictwo kulturowe dzięki ludziom z tych wszystkich społeczności. Ezekiel Isaac Malekar, przewodniczący gminy żydowskiej w New Delhi powiedział:

"Izrael to moje serce, Indie to moja krew".

To właśnie tego ducha uniwersalnej akceptacji i religijnej tolerancji starał się podkreślić Swami Wiwekananda. Mówił dalej:


"Zacytuję wam, bracia w wierze, kilka wersetów z hymnu, który jak pamiętam, powtarzano mi od najmłodszych lat, a który codziennie powtarzają miliony ludzi: 'Tak jak różne strumienie, mające swoje źródła w różnych miejscach, łączą swoje wody w morzu, podobnie, różne drogi wybierane przez ludzi z powodu różnych tendencji, chociaż wydają się inne, kręte lub proste, wszystkie prowadzą do Ciebie, o Panie'".

Przesłanie Baby przekazane na Międzynarodowej Konferencji w Rzymie w 1983 r.

Jedność boskości jest sercem indyjskiej kultury. Z tej przyczyny Baba zostawił miejsce dla symboli wszystkich głównych religii świata w godle Organizacji Śri Sathya Sai. W przesłaniu, które wysłał do delegatów konferencji międzynarodowej odbywającej się w Rzymie w 1983 roku, napisał:

"Cała ludzkość należy do jednej religii - religii człowieka. Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi. Wszyscy ludzie są braćmi jako dzieci jednego Boga. Zatem ta konferencja to spotkanie rodzinne. Nie jest to spotkanie narodowości i religii. Jest to spotkanie umysłów. Nie wiąże się z żadną szczególną kulturą ani filozofią. Dotyczy boskiego sposobu życia ukrytego w naukach wszystkich religii. Jego celem jest ujrzeć jedność w boskości".

Następnie Baba dodał:

"Podstawowa prawda zawarta we wszystkich religiach, niezależnie od kraju czy rasy, jest jedna i ta sama. Poglądy filozoficzne, praktyki i postawy mogą się różnić, ale ostateczny cel jest tylko jeden - wszystkie religie głoszą jedność boskości i propagują pielęgnowanie uniwersalnej miłości, bez względu na kastę, wyznanie, kraj pochodzenia czy kolor skóry".


Podstawowa prawda zawarta we wszystkich religiach, niezależnie od kraju czy rasy, jest jedna i ta sama. Poglądy filozoficzne, praktyki i postawy mogą się różnić, ale ostateczny cel jest tylko jeden - wszystkie religie głoszą jedność boskości i propagują pielęgnowanie uniwersalnej miłości, bez względu na kastę, wyznanie, kraj pochodzenia czy kolor skóry.

Tak więc przesłanie jest takie samo. W 1893 roku przekazał je boski posłaniec, a w 1983 roku zostało dokładnie powtórzone przez Boga. Wracając do przemówienia Swamiego Wiwekanandy, na zakończenie powiedział:


"Sekciarstwo, bigoteria i jej okropny potomek fanatyzm na długo opanowały ten piękny świat. Przepełniły przemocą świat przesiąknięty coraz częściej ludzką krwią, zniszczyły cywilizację i doprowadziły całe narody do rozpaczy. Gdyby nie te straszne demony, społeczeństwo ludzi byłoby na znacznie wyższym poziomie rozwoju niż obecnie".

Wydaje się niemal, że ktoś napisał te słowa w związku z tym, co dzisiaj dzieje się na świecie. Jednak Swami ponad 100 lat temu właściwie zdiagnozował problemy współczesnego człowieka i jego niegodziwej mentalności.

Alternatywne sposoby prowadzenia wojny potwierdzone badaniami naukowymi

11.09.2001 roku bez wątpienia doszło do ogromnej tragedii, lecz nie jest to jednostkowy przypadek. Dane szacunkowe mówią, że ponad 200 000 niewinnych cywilów straciło życie w różnych częściach świata od Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, przez Irak, Afganistan i Pakistan, po kraje Bliskiego Wschodu i Afryki, a obecnie Syrię. Jak dużo straciła ludzkość i jakiego rzędu były to straty!

Ogromne ekonomiczne i społeczne koszty wojny to coś, z czym do dzisiaj zmagają się nie tylko Stany Zjednoczone, ale także liczne kraje rozwijające się w Azji i w Afryce.

W istocie trudno jest nawet obliczyć straty, które poniosły państwa takie jak Afganistan czy Irak - ogromne obszary tych krajów zostały zniszczone nie do poznania.

7 lat temu przeprowadzono ciekawe badania, aby dowiedzieć się jakie są alternatywne sposoby na znalezienie i obciążenie odpowiedzialnością tych, którzy są winni ataków z 11.09.

Czy wojna stanowiła jedyną możliwość?


Celem tych badań była analiza skuteczności różnych metod używanych w walce z grupami stosującymi strategie terroru w 268 przypadkach w latach 1968-2006. Sprawozdanie o nazwie "Rand Report" zawierało dokładne badania i wnioski mówiące, że istnieje kilka innych znacznie skuteczniejszych metod eliminowania przyszłych ataków terrorystycznych niż reakcja wojskowa.

Sprawozdanie objęło reakcje prawa karnego oraz próby zwracania się zarówno do dobrze znanych grup bojowników, jak i większej populacji ludzi, którzy mogli ich wspierać.

Badania wykazały, że:

  • 40% spośród 268 grup terrorystycznych wyeliminowano przy pomocy wywiadu wojskowego i metod policyjnych (bez przemocy);

  • 43% przestało stosować przemoc w wyniku pokojowych politycznych porozumień;

  • Zaledwie 10% przerwało działalność terrorystyczną, ponieważ osiągnęli swoje cele (zwycięstwo) stosując przemoc;

  • Prawdę mówiąc tylko 7% zostało pokonanych w wyniku interwencji wojskowej.


Z naukowego punktu widzenia badania te pokazały, że wojna i przemoc to najmniej skuteczne sposoby na zaprowadzenie pokoju.

W rzeczywistości rozwiązania militarne często wywoływały bardziej gwałtowne reakcje i terroryzm wymierzony w ludność cywilną, która została uwięziona pomiędzy wrogimi siłami.

Śmierć cywilów również staje się impulsem do przyłączania się do grup terrorystycznych. Można to było zobaczyć w wojnach w Afganistanie, Iraku i w Pakistanie - starcia te służyły za platformy rekrutacyjne dla nowych terrorystów.

Wojny często stwarzają warunki do dalszych ostrych konfliktów o nowe zasoby naturalne i nowe sojusze polityczne zawiązywane z powodu rozpoczynającej się inwazji lub okupacji.

Właśnie wtedy ponownie wybuchają wojny domowe i zbrodnicza przemoc. W ostatnich czasach ludzkość widziała dość dużo takich wydarzeń, od Palestyny po Libię, Syrię i Somalię.

Jest to zagrożenie tym "sekciarstwem, bigoterią i fanatyzmem", które otwarcie wskazał Swami Wiwekananda. Gdyby tylko ludzkość zwróciła baczną uwagę na jego słowa z 11.09.1893 roku!

Swami zakończył tę odkrywczą mowę słowami:


"Wyrażam gorącą nadzieję, że dzwon, który dzisiaj rano bił dla uczczenia tego spotkania, być może wybił ostatnią godzinę dla wszelkiego fanatyzmu i prześladowań czynionych mieczem lub piórem, a także dla wszystkich złych uczuć między ludźmi dążącymi do tego samego celu".

Zatem w przemówieniu z 11.09. Swami Wiwekananda wnikliwie określił potrzeby chwili dla ludzkości i wyjaśnił, czego my, ludzie, nie powinniśmy robić. Niestety, chociaż wszystkie te bezcenne słowa zostały mocno docenione zwłaszcza na Zachodzie i nadal tkwią w pamięci, choć prawdopodobnie zapomniano już o wszystkim innym, co miało związek z obradami kongresu religii, zrobiono bardzo niewiele, aby naprawdę wprowadzić je w czyn.

Cóż, po raz kolejny w historii ludzkości doszło do tego, że święte i odwieczne zasady poszły w zapomnienie. Nie stało się tak tylko w przypadku Swamiego Wiwekanandy.

Następne     

http://media.radiosai.org/journals/vol_11/01SEPT13/THIS-9:11-AND-THE-OTHER-9:11s.htm

Bishu Prusty (Zespół Radia Sai)
Ilustracje: Mohan Dora (Zespół Radia Sai)
Tłumaczenie: Dawid Kozioł

**Pobierz pełną wersję do druku (bez zdjęć)


wrzesień-październik 2013




1 Brahmo Samadż - hinduistyczna monoteistyczna gmina religijna, założona w 1828 lub 1829 r. przez pisarza i publicystę Rammohana Raja, znana też jako Stowarzyszenie wyznawców Brahmana. - http://pl.wikipedia.org/wiki/Brahmo_Samad%C5%BA.






Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai