Chmury zbierają się na niebie i rozpraszają pod wpływem wiatru.
Podobnie, problemy świata zbierają się i rozpraszają, gdy nastaną
sprzyjające warunki. Nie łatwo przewidzieć skutków konkretnego
działania. Nikt nie może powiedzieć, w jakim kierunku z czasem potoczą
się sprawy. Wszystko na swój sposób zależy od czasu. Czas to pewna forma
Boga. Dlatego powinniśmy starać się wykonywać wszystkie prace tak, by we
właściwym czasie przyniosły nam pożytek.
Po bitwie Mahabharaty, gdy Dharmaradża otrzymał zaszczyt rządzenia
Bharatem, Kriszna zauważył, że na jego obliczu ciągle rysowała się
powaga. Spytał go więc, dlaczego jest smutny i przybity, mimo że odniósł
zwycięstwo w bitwie i został niekwestionowanym królem. Dharmaradża
odpowiedział: "O Kriszno! Na dobru jednostki musi odbić się wielki
grzech zabicia tak wielu ludzi. Ja popełniłem wielki grzech zabicia i
zniszczenia guru, braci, kuzynów i przyjaciół. Nie odpokutuję swojego
grzechu nawet wtedy, gdy będę cierpiał w piekle przez miliony lat.
Odpowiadam za śmierć wielu ludzi. Jakimż to szczęściem mogę się cieszyć,
skoro sprawiłem ból i problemy tylu ludziom? Świętą osobą może być tylko
ktoś, kto innym daje szczęście i sam cieszy się szczęściem. Ktoś, kto
przynosi innym cierpienie, a sam cieszy się szczęściem, jest naprawdę
wielkim grzesznikiem". Na to Kriszna roześmiał się i rzekł:
"Dharmaradżo, mówisz jak ignorant. Dharmą króla (radży) jest zniszczenie
ludzi złych i dbanie o pomyślność poddanych królestwa. Twoim obowiązkiem
jest zapewnianie bezpieczeństwa i szczęścia królestwu. Pomyślność
twojego ludu leży w twoich rękach. Gdy wypełniasz takie zadanie, karanie
tych, którzy występują przeciwko tobie, zawsze jest usprawiedliwione.
Dharmaradża znał wszystkie śastry i Wedy, dlatego Kriszna dziwił się, że
mimo swojej uczoności pozwolił sobie na nastrój przygnębienia. Poradził
Dharmardży, aby dla wyzbycia się smutku odprawił jagę Aśwamedha
(uroczysty obrządek ofiary konia). Zdziwiony Dharmaradża spytał: "Czy
gdy błoto będziesz mył wodą, woda nie stanie się też mętna? Czy gdy
trunkiem umyjesz naczynie do przechowywania trunku, zmażesz nieświętość
tego naczynia? Czy aby pozbyć się smutku, którego się nabawiłem
popełniając grzech, mam odprawić jagę, w której znów muszę zabić? Nie
jestem zainteresowany królestwem, ani odprawianiem tej jagi. Po prawdzie
nie chcę nawet tego ciała - pozwól mi je opuścić". Kriszna zrozumiał, że
Dharmaradża znajdował się w stanie pełnej frustracji. Powiedział do
Ardżuny, aby obaj poszli odwiedzić Bhiszmę, który leżał na łożu śmierci.
Wezwał też pozostałych Pandawów i wraz z Draupadi poszli do Bhiszmy.
Na ich widok Bhiszma bardzo się uradował. Kazał im przybliżyć się i
wyraził swoje szczęście. Zwracając się do Dharmaradży powiedział:
"Jakież mamy szczęście, że wszechmocny Pan przyjął ludzką postać i żyje
wśród nas". Pandawom niekiedy zdarzało się popadać w ułudę i myśleć, że
Kriszna był tylko ich krewnym. Wtedy, mimo że Kriszna był Bogiem,
traktowali go jak zwykłą ludzką istotę. Często cierpimy na taką ułudę.
Nikomu nie jest łatwo zrozumieć lil Boga. Postępowania Boga niełatwo
pojąć i opisać. Wykracza to ponad ludzką myśl i umysł. Gdy boskość
pojawia się w ludzkiej postaci, myślimy, że jest to zwykły człowiek i
oceniamy go, porównując z innymi.
Bhiszma był wielce zadowolony, że nadarza mu się wyjątkowa okazja
przebywania w takim momencie w obecności Kriszny. Powiedział: "Zaiste,
słowa Boga zawsze reprezentują prawdę i cokolwiek On robi, jest to akt
dharmy. Jego słowa stanowią prawdę, a czyny - dharmę. Na tym świecie nie
ma niczego, co On chciałby mieć lub co musiałby robić. Wszystkie czyny
podejmuje dla dobra ludzi. Naszym obowiązkiem jest robić bez pytania to,
co On każe. Nie mamy prawa ani kompetencji, by podawać w wątpliwość bądź
roztrząsać czyny Pana. Czy ktokolwiek może decydować lub ustanawiać
zasady zachowania się lub zabaw małych dzieci? U małych dzieci nie ma
samolubstwa i ego. Mogą uśmiechać się lub płakać, kiedy tylko im się
spodoba. Paramatma, która wykracza ponad guny, też jest jak małe
dziecko. Nikt nie ma prawa ani władzy, by decydować lub ustanawiać
reguły jej zachowania. Wszystko, co ona robi, jest to dla naszego dobra.
W oczach Boga nie ma różnic między ludźmi. On ani się nie złości, ani
nie cieszy. Pandawowie nie walczyli w tej bitwie, ani jej nie planowali.
Zasługi zwycięstwa nie można im przypisywać. To Kriszna sprawił, że
walczyli i osiągnęli zwycięstwo. Bardzo trudno pojąć jego lile. Zrozum
tę prawdę przynajmniej teraz, pokonaj swój smutek, bądź szczęśliwy i
graj swoją rolę i wypełniaj obowiązki".
Ardżuna też mówił Krisznie, że lepiej stać się żebrakiem niż osiągnąć
zwycięstwo, zabijając wszystkich bliskich. Kriszna odpowiedział mu
wzniośle: "To, co jest zrządzeniem losu, jest nieuniknione.
Sprawiedliwości stanie się zadość, zwycięstwo będzie po stronie ludzi
prawych. Prawda przetrwa. Samolubstwo zostanie zniszczone. Taka jest
dharma wszech czasów. Wiesz teraz, że ojcu, który miał stu synów, nie
został ani jeden, który mógłby odprawić po jego śmierci ostatnie
obrządki". Widzimy tutaj, że Kriszna posiadał mistrzowski plan. W tym
planie panuje nad życiem nas wszystkich. Opiekuje się nami wszystkimi i
panuje nad przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Dlatego
powiedział Ardżunie, że to, co zostało zaplanowane, musi się dokonać.
Nie ma od tego ucieczki.
Tymczasem Bhiszma pouczał Dharmaradżę, w jaki sposób król powinien
opiekować się swoim ludem, jak ma stać się dobrym królem itp. Mówił mu
też, jak powinien się zachowywać, by być w zgodzie z dharmą warnaśramy
(kasty) i jakie człowiek powinien podjąć kroki, by urzeczywistnić
boskość. Gdy Biszma omawiał tak święte rzeczy, przyszło go posłuchać
także kilku riszich. Podczas przekazywania świętych nauk przez Bhiszmę,
który mówił spokojnie, nagle rozległ się głośny śmiech Draupadi. To jej
zachowanie było niestosowne, dlatego Pandawowie poczuli się dotknięci i
zawstydzeni, a nawet trochę się złościli. Wszyscy riszi byli zaskoczeni,
ale żaden nie rozumiał, dlaczego Draupadi się śmiała. Powód znał jedynie
Kriszna. Pandawowie gniewnie na nią patrzyli.
Bhiszma zaś z miłością przywołał ją do siebie i powiedział do
Dharmaradży: "Draupadi nigdy nie roześmiałaby się bez powodu. Ma ona
bardzo święte serce. Rozmawiając ze starszymi nie zrobi niczego
obraźliwego. Zawsze zachowuje się z wielką pokorą. Pozwólmy jej
wyjaśnić, dlaczego roześmiała się w głos". Potem zwrócił się do Draupadi
mówiąc, że jeśli wyjaśni, dlaczego się roześmiała, jej mężowie będą
usatysfakcjonowani. Ona, zwracając się do Bhiszmy, rzekła: "Twoją
powinnością jest uczyć dharmy tych, którzy zeszli ze ścieżki dharmy.
Pouczenia, które dopiero co przekazywałeś, są bardzo potrzebne ludziom,
którzy poszli złą ścieżką i którzy cierpią na ego i pychę. Moi mężowie
nie potrzebują całego tego kazania. Oni wiodą prawe, szczere i uczciwe
życie, okazując szacunek starszym. Dlaczego nie prawiłeś tych nauk
Kaurawom, gdy mnie poniżali i niesprawiedliwie postępowali?". Na to
Bhiszma odpowiedział: "Draupadi zadała uzasadnione pytanie. Ponieważ
żyłem z okrutnymi i niegodziwymi Kaurawami, ponieważ jadłem ich
pożywienie, moja krew uległa zanieczyszczeniu. Wszystkie dharmiczne
zasady zostały głęboko pogrzebane pod taką krwią. Gdy twój mąż zranił
mnie strzałą, cała krew wypłynęła, więc teraz wyłaniają się te
dharmiczne zasady". Morał z tego epizodu płynie taki, że rodzaj
pożywienia, jakie przyjmujemy, określa rodzaj myśli i krwi, które w nas
się tworzą. Nawet ludzie, którzy są zasadniczo dobrzy, gdy jedzą
nieświęte pożywienie, mają złe myśli. Właśnie dlatego mówimy, że rodzaj
przyjmowanego pokarmu decyduje o rodzaju rodzących się myśli, a te z
kolei określają nasze zachowanie.
Gdy Bhiszma głosił potrzebę świętego zachowania, nadeszła uttarajana
(pomyślne półrocze). Na ten święty czas Bhiszma czekał prawie 56 dni.
Popatrzył na boską i współczującą twarz Kriszny i napotkał jego wzrok.
Zwracając się do niego powiedział: "O Boże w ludzkiej postaci, który
mieszkasz w Dwarace. Ty możesz dawać ludziom narodziny, podtrzymywać ich
i sprowadzać na nich koniec. Przyjmowałeś postać różnych awatarów, aby
opiekować się swoimi wielbicielami". To powiedziawszy, Bhiszma porzucił
życie. Dzięki tym pochwalnym słowom Pandawowie jeszcze raz uświadomili
sobie, że Kriszna był boską osobą. Wcześniej też to rozumieli, ale będąc
pod wpływem maji, czasami traktowali go jako szwagra, a nie kogoś o
boskiej naturze. Maja sprawia, że ludzie robią różne rzeczy, dobre i
złe. Prawdę mówiąc, gdyby Pandawowie nie byli pod wpływem tej maji, nie
mogliby tak długo doświadczać obecności Kriszny. Gdyby łatwo
rozpoznawali w nim Boga, nie zrobiliby tego wszystkiego, co zrobili
wskutek ignorancji. Boskość zawsze przynosi zjednoczenia i podziały.
Na ludzkie postępowanie wpływa przywiązanie. Przez przywiązanie
powinniśmy tutaj rozumieć pragnienie posiadania czegoś. Takie pragnienia
dotyczą na ogół spraw doczesnych, w czym istotną rolę odgrywają narządy
zmysłowe. Niezależnie jak wiele doświadczycie, chcecie coraz więcej.
Nigdy nie jesteście usatysfakcjonowani. Jedynym sposobem na pozbycie się
przywiązań jest poświęcenie. Jest ono blisko związane z dobrym
towarzystwem. Takie towarzystwo charakteryzują dobre ideały, dobre
zachowania itp. Właściwa ścieżka prowadząca do poznania ludzkiej natury
biegnie ze stanu przywiązania do wajragji (wyrzeczenia), a stąd do
miłości. Powinniście posiąść przywiązanie do Pana, a wolność od świata,
gdyż cały świat jest tylko przelotny. Powinniśmy myśleć o Bogu ze
zrównoważonym umysłem w smutku i radości, w przyjemności i cierpieniu.
Powinniśmy rozwinąć w sobie taką cechę. Bhiszma bardzo dobrze wiedział o
świętości takiej równowagi umysłu.
Podczas bitwy zdarzyło się tak, że strzała wypuszczona przez Bhiszmę
ugodziła Ardżunę. Krew Ardżuny płynąca z rany kapała na Krisznę. Całe
ciało Kriszny było we krwi. Gdy Ardżuna to zobaczył, pomyślał, że to
Kriszna cierpi. Ponieważ go kochał, to przekonanie nieco go osłabiło i
przybiło. Kriszna natychmiast to zauważył i spytał: "Ardżuno, dlaczego
jesteś tak słaby? Będziesz walczył, czy ja mam dalej ciągnąć walkę?".
Stwierdził, że sam zabije Bhiszmę. Mówiąc to wyskoczył z rydwanu. Wtedy
Bhiszma powiedział: "Gdy wyskakujesz z rydwanu, złoto i diamenty z
kolczyków w twoich uszach błyszczą wspaniale. Ich piękne promienie
wypełniają całą przestrzeń". Bhiszma modlił się, aby ten sam Kriszna,
który przyszedł, by go zabić, uratował go. Takie opanowanie i równowaga
umysłu cechowały Bhiszmę. Zwróćmy też uwagę na to, że gdy Kriszna szedł
go zabić, on nie modlił się o ratunek do Ramy czy Śiwy. Modlił się do
samego Kriszny. Miał tak głęboką wiarę, że był pewny, iż Kriszna może
zarówno go uratować, jak i zgładzić. Wierzył, że nikt inny nie mógłby
tego dokonać.
W obliczu tej sytuacji w Ardżunie nastąpiła szybka przemiana, ponieważ
wcześniej Kriszna powiedział, że sam nie będzie walczył w tej bitwie, a
będzie tylko woźnicą rydwanu. Teraz Ardżuna obawiał się, że jeśli
Kriszna włączy się do walki, narazi na szwank swoje słowo. Aby nie stać
się powodem hańby Kriszny, Ardżuna natychmiast zdecydował podjąć walkę.
Kriszna od razu wyraził na to zgodę i powiedział, że tylko udawał, iż
idzie walczyć, aby go skłonić do walki. Cokolwiek Pan robi, robi to
celowo. Nigdy nie robi niczego, aby oszukać innych lub się popisywać.
Ogólnie rzecz biorąc, nie dostrzegamy własnych wad, ale dokładamy
starań, by znaleźć je nawet u Boga. Jednak jak byście się nie starali,
nie znajdziecie u Niego żadnej wady lub skazy. Jego serce jest czyste, a
idee święte. W Bogu widzimy własne wady, tak jak swoje odbicie w
lustrze. Powinniśmy zrozumieć, że jest On jak czyste lustro. Wszystko,
co w nim widzimy, są to nasze wady, a nie Boga. Od czasu do czasu Bóg
przyjmuje ludzką postać. Bhiszma rozpoznał prawdę, że Kriszna był
Bogiem, dlatego pokazywał światu Pandawów jako idealnych ludzi. Stotry
(hymny pochwalne) Bhiszmy dodawały Pandawom sił.
Kriszna zawsze mówił ludziom, że boskość istnieje w każdym i że ta
wszechobecna boskość jest ta sama w całym stworzeniu. W ten sposób uczył
ich porzucać zazdrość, ego i inne takie cechy. Są to demoniczne cechy,
które stoją na drodze duchowego postępu człowieka. Ludzkimi istotami
możemy nazywać się tylko wtedy, gdy wyeliminujemy zazdrość i ego. Nie ma
nic złego w pragnieniu czegoś i proszeniu o to, co chcecie, ale nie
powinniście być zazdrośni o to, co inni mają. Ucząc tego gopi i gopalów,
Kriszna pokazywał im boską ścieżkę. Święte lile Kriszny mają
nieskończoną głębię i są niezrozumiałe. O ile nie zrozumiecie znaczenia
tych nauk i nie wcielicie ich w życie, poznawanie wszelkich opisów cech
Kriszny będzie marnowaniem czasu. Kriszna patrzył na całe stworzenie z
jednakowym nastawieniem. W tym miejscu możecie mieć następującą
wątpliwość: skoro traktował całe stworzenie jednakowo, jak mógł podjąć
się zabicia i zniszczenia 40 lakhów (4 milionów) ludzi armii Kaurawów?
Oto stosowny przykład. Jeśli na waszym ciele pojawi się rana z powodu
raka, stwierdzicie w niej obecność licznych zarazków. Taki nowotwór może
roznieść się na całe ciało i je zniszczyć. W tej sytuacji lekarz może
uznać, że trzeba amputować część ciała, którą rak zaatakował. Ważne jest
to, że chorą osobę trzeba operować, a lekarz decyduje o przebiegu
operacji. Nie będzie przejmował się lakhami zarazków znajdujących się w
rakowej ranie. Mamy tu dwie możliwości: przeprowadzić operację i
uratować pacjenta, albo zrezygnować z operacji rozumując, że uratuje się
miliony zarazków. Ponieważ te zarazki drogą zakażenia mogą wywołać
dalsze szkody u wielu ludzi, konieczna jest ich likwidacja.
Takiej dharmy trzymał się Kriszna. Innymi słowy, na świecie pojawił się
rakowaty ropień w postaci Kaurawów. Ich postępowanie doprowadziło do
sytuacji, w której na świecie panowała adharma i niesprawiedliwość, a
sam świat mógł zostać zniszczony. Wtedy to Kriszna uznał, że ta choroba
przekroczyła wszelkie granice, dlatego przygotował się na operację.
Przyjął do współpracy Pandawów i przeprowadził operację w postaci wojny.
W tej operacji zostało zabitych 40 lakhów zarazków w postaci Kaurawów i
ich stronników. Przedsięwzięcie to służyło pomyślności i dobru świata, a
nie jakiemuś samolubnemu celowi. Na samym początku Kriszna powiedział,
że Kaurawowie urodzili się po to, by zaszkodzić królewskiej rodzinie i
przynieść jej złą sławę. Sytuację pogorszył jeszcze Karna. Oliwy do
ognia dolał dalej niegodziwy Śakuni. Pożar ten rozniósł się na wszystkie
strony, tak że nie było innej rady oprócz lawiny strzał. Tego rodzaju
pożoga jest zdolna zniszczyć cały las. Ognia, który zajął wszystko, nie
da się ugasić niewielką ilością wody. Dla pokoju i dobra świata musi
spaść ulewa strzał. Wszystko, co Bóg robi, robi to dla naszego dobra.
Trzeba, abyśmy zrozumieli i zaakceptowali to, że wszystkie działania
Boga mają rzeczywiście na celu tylko nasze dobro.
*
*    *
Tłum. Kazimierz Borkowski
Red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1978.htm