Śankara patrzył na życie człowieka jak na rolę aktora na scenie. Odgrywa
on swoją partię rodząc się, wzrastając i umierając.
Życie ludzkie jest jak kropla wody lśniąca na liściu lotosu.
Wypełnia je żal i smutek. Porzuć przywiązanie do tego życia
i zacznij oddawać cześć Gowindzie, niemądry człowieku!
Życie ludzkie jest jak dom pełen pokoi, a każdy z nich to inne
pragnienie. Pragnienia i rozczarowania wypełniają każdy dzień. Co chwilę
pojawiają się wątpliwości. Człowieka dręczą obawy. Strach podąża za nim
wszędzie. Jest uwięziony w labiryncie problemów. Jak ma się z niego
wydostać? Nawet szczęście, które wydaje się czerpać z życia połączone
jest ze strachem. Co ma zrobić, by się go pozbyć? Gdzie nie ma
przywiązania, tam znika strach. Jak osiągnąć ten stan? Zbliżając się do
Boga.
Śankara zachęcał ludzi do pokonania strachu przez rozwijanie wajragji
(nieprzywiązania) i wędrówkę ku atmie (jaźni). Tylko dzięki
samorealizacji można zrozumieć prawdziwą naturę strachu. Radość i
smutek, zysk i strata, światło i ciemność to przeciwieństwa, z których
brak jednego jest oznaką drugiego. Albowiem ich podstawową przyczyną
jest atma. Wszystko pochodzi od atmy.
Oto kwiat, który ma wiele płatków. Wygląda na to, że różnią się one od
siebie. Ale wszystkie płatki wyrosły z tego samego pąku. Pąk jest
siedzibą atmy, z której powstały płatki. My postrzegamy kwiat jako jedną
całość. Kwiat jest jeden, lecz płatków jest wiele. Pochodzą one z
jednego pąku.
Tę analogię można zastosować do nieskończonej ilości fal powstających na
oceanie. Fal jest wiele i istnieją między nimi różnice. Jednak ich
źródłem jest ten sam ocean. Z fal powstaje piana. Ma ona takie same
właściwości, jak fale i ocean, chociaż różni się formą i nazwą. Ocean,
fala i piana reprezentują trzy dowody w logice: pratjakszę (percepcję
bezpośrednią), parokszę (doświadczenie niebezpośrednie) i anumanę
(wnioskowanie). Oto logiczne podstawy adwajty, zwane triputi (trzy w
jednym) - zasada atmy.
Ciało funkcjonuje na bazie umysłu. Umysł ma oparcie w atmie. Atma jest
podstawą wszystkiego. Atma jest podstawą ludzkości. Oto doktryna
niedwoistości. Ignorując tę prawdę i podążając za wieloma przemijającymi
przedmiotami tego zjawiskowego świata, ludzie w końcu dochodzą do
urzeczywistnienia zasady atmy.
Po wielu latach małżeństwa królowi Suddhodhanie urodził się syn o
imieniu Siddhartha. Król postanowił trzymać go cały czas na terenie
pałacu, aby chłopiec nie dowiedział się cierpieniach, jakie istniały w
świecie zewnętrznym.
Pewnego dnia Suddhodhana przedstawił syna szlachetnemu panditowi, który
przybył do pałacu. Pandit był jasnowidzem. Powiedział on królowi:
"Suddhodhano, ten chłopiec zostanie sannjasinem. Co więcej, stanie się
wielkim nauczycielem mądrości, którą będzie przekazywał ludziom".
Słysząc to, Suddhodhana zaniepokoił się.
Obawiając się, że książę może rozwinąć wajragję (całkowite
nieprzywiązanie), ojciec zabronił synowi wychodzić z pałacu. Gdy
chłopiec skończył 18 lat, król ożenił go i koronował na następcę tronu.
Jednak po takiej ceremonii Siddhartha chciał objechać królestwo. Nie
miało to sensu, aby władca zamykał się w pałacu. Powinien wiedzieć, jak
żyją jego poddani. Król musiał przychylić się do prośby księcia,
ponieważ jego syn był teraz żonaty i raczej nie myślał o ucieczce.
Siddhartha wsiadł do powozu i ruszył na objazd stolicy. W pewnej chwili
dostrzegł starą kobietę, przygarbioną przez czas. Szła powoli brzegiem
drogi, podpierając się kijem. Młody książę spytał swego woźnicę: "Co to
za dziwna istota idzie drogą?" Woźnica wytłumaczył mu: "Panie, kiedy
człowiek się starzeje, jego plecy garbią się i traci siły. To starsza
kobieta". Książę zapytał: "Czy tak dzieje się z każdym w podeszłym
wieku?" Woźnica odpowiedział: "To nieuniknione. Takie jest prawo natury".
Powóz jechał dalej. Pod drzewem siedział chory człowiek. Kaszlał i
jęczał. Książę spytał o powód takiego zachowania. Woźnica wyjaśnił:
"Ciało ludzkie poddaje się różnym chorobom. Ten człowiek jest ciężko
chory. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie choroba". Książę zapamiętał to.
Jechali dalej. Napotkali cztery osoby niosące zmarłego. Książę chciał
wiedzieć co niosą ci ludzie. Usłyszał w odpowiedzi: "To zwłoki". "Co to
są zwłoki?" - zapytał książę. "Zwłoki to ciało bez życia" - odparł
woźnica. "A co z nami?" - zapytał następca tronu. "My jesteśmy śiwam
(żywi)" - oznajmił woźnica. "Czy każdy musi umrzeć?" - książę zadał
kolejne pytanie. "Tak. Śmierci nie można uniknąć. Przychodzi wcześniej
czy później". Książę to usłyszał. Wypuścił miecz z ręki i wrócił do pałacu.
Tego wieczora nic nie zjadł. Położył się, ale nie mógł zasnąć. Patrzył
wnikliwie na śpiącą obok żonę Jaśodarę i ich małego synka. Wtedy przez
głowę przemknęły mu takie myśli: Sarwam dukham - wszystko wypełnia
smutek. Sarwambhadżam, bhadżam, bhadżam - wszystko wypełnia strach.
Później oznajmił: Sarwam anitjam, anitjam, anitjam - wszystko
przemija. W końcu stwierdził: Sarwam szunjam, szunjam, szunjam -
wszystko jest pustką. Po czym opuścił pałac.
To było prawdziwe wyrzeczenie! Widzimy wielu chorych, widzimy starych i
martwe ciała. Jak wielu z nas odczuwa potrzebę wyrzeczenia po obejrzeniu
takich scen? Tylko Siddhartha miał takie poczucie. Aby zdobyć taką
kontrolę na zmysłami i porzucić wszelkie przywiązania, potrzebna jest
łaska Boga.
Innym razem młody książę polował w lesie. Gdy poczuł zmęczenie i
pragnienie, udał się do pobliskiego aszramu, by odpocząć i napić się
wody. Mędrzec z pustelni zapytał go kim jest i co sprowadza go do
aszramu. Książę rzekł: "Nazywam się Dżitendrija. Przybyłem z królestwa
Dżitendrija. Chcę napić się wody". Mędrzec dał mu pić i poprosił, by
usiadł. Chciał się przekonać, czy przybysz w istocie był tym, za kogo
się podawał. Dżitendrija oznacza bowiem kogoś, kto w pełni panuje nad
swymi zmysłami. Jest wiele osób, które noszą imię Dharmaradża, ale kto
to zakwestionuje.
Mędrzec poprosił księcia o zdjęcie królewskiego ubioru i założenie
skromnej szaty ascety. Sam zaś posypał jego strój czerwonym proszkiem i
zaniósł do pałacu. Przy bramie strażnik powitał go z szacunkiem i
zapytał o powód wizyty. Mędrzec odparł, że książę zginął w lesie
rozszarpany przez dzikie zwierzę, a on przynosi jego ubranie. Poprosił,
aby doniósł o tym królowi. Na to strażnik uśmiechnął się i zapytał:
"kto jest wolny od śmierci? Każdy, kto się urodził, musi umrzeć.
Narodziny i śmierć idą w parze".
(Swami dał tu przykład stemplowania daty na wagonach kolejowych, aby
wiedzieć, kiedy mają powrócić do warsztatu w celu odrestaurowania. Każdy
z nas nosi w sobie taką datę, ale jest ona niewidoczna).
Strażnik wpuścił mędrca, aby ten osobiście udał się do króla. Asceta
powiedział królowi, że jego syn zginął i zaczął płakać. A gdy on płakał,
król zaśmiał się i powiedział: "Nosisz szatę w kolorze ochry, ale twoje
słowa nie pasują do sannjasina. Czemu płaczesz? Nie ma powodu do smutku
ani niepokoju. Stado ptaków powraca na noc na drzewo. Rankiem odlatuje.
Co łączy te różne ptaki? Podobnie na drzewie mojej rodziny, moja żona i
dzieci są jak ptaki. Przez chwilę są razem, a potem odlatują. Nikt nie
wie kiedy i dokąd odlecą. Nie należy rozpaczać nad ich odejściem. Takie
jest prawo natury".
Mędrzec uznał, że król jest bez serca. Udał się więc do królowej, licząc,
że ona zasmuci się losem syna. Zwrócił się więc do niej: "Matko, twój
syn nie żyje! Oto jego ubranie". Ale królowa również roześmiała się:
"Sadhu, sam wyrzekłeś się wszystkiego na świecie! Jak możesz angażować
się w coś tak przemijającego? Życie jest jak zajazd, w którym zatrzymują
się wędrowcy. Przebywają tam przez chwilę i odchodzą. Każdy robi to w
swoim czasie. Nie ma powodu rozpaczać, gdy ktoś opuszcza ten świat".
Wtedy mędrzec udał się do żony księcia, aby przekonać się, czy ona
zachowa się inaczej. Kiedy powiedział jej o śmierci męża, rzekła: "Kiedy
pada deszcz, liście spadają z drzew. Kiedy jest powódź, dwa kawałki
drewna na chwilę łączą się ze sobą i ponownie rozdzielają. W tym oceanie
życia jestem tylko taką jedną drobiną. Książę był nią również.
Połączyliśmy się i rozdzieliliśmy. Dlaczego mam się dziwić lub rozpaczać
z tego powodu? Przyczyną smutku jest przywiązanie, bądź poczucie 'moje'.
Nie można za to winić samych zdarzeń. One po prostu muszą zaistnieć. Czy
to jest powód do zmartwienia?"
Mędrzec zrozumiał, że to, co książę powiedział o królestwie, było
prawdą. Chciał jednak jeszcze sprawdzić samego księcia. Wrócił do
aszramu i zawołał: "Książę! Wróg napadł na twoje królestwo, a twoi
rodzice zostali pojmani. Musisz natychmiast ruszyć im z odsieczą. Szykuj
się do wojny". Ale książę odrzekł: "Wszystko to stało się zgodnie z wolą
Boga. Kiedy się rodziłem, nie przyniosłem ze sobą królestwa. Czy mogę je
zabrać ze sobą w chwili śmierci? Po co mam prowadzić wojnę, aby je
odzyskać? To nie jest moje królestwo. Moim królestwem jest królestwo
atmy (ducha). Chcę ją osiągnąć. To jest Królestwo Niebios. Tylko tam
jestem bezpieczny. Nie można go zdobyć tocząc wojnę. Królestwo
Niebieskie można osiągnąć jedynie dzięki miłości. Tylko to królestwo
mnie interesuje".
Wtedy sannjasin upadł przed księciem i zawołał: "Nosimy szaty będące
symbolem naszego wyrzeczenia, ale nie mamy w sobie cech prawdziwie
wyrzeczonych ludzi. Ilu właścicieli domów prowadzi życie wolne od
ziemskich przywiązań?"
(Swami opowiedział jeszcze jedną historię, aby pokazać, że niezależnie
od tego, jaką rolę gra w życiu człowiek, musi być jej wierny).
Pewnego razu na dwór królewski przybył aktor. Przebrany za Śankarę
wspaniale wyłożył zasady nierzeczywistości ludzkich związków i
nietrwałości doczesnych dóbr. Aktor tak dobrze przedstawił doktrynę
adwajty, że król polecił swojemu ministrowi, aby dał aktorowi tacę pełną
złotych monet. Ale ten Śankara stanowczo odmówił przyjęcia daru,
twierdząc, że nie ma on dla niego żadnej wartości.
Następnego dnia ten sam aktor wystąpił w roli wspaniałego tancerza i dał
piękne przedstawienie. Król znów był zachwycony i polecił nagrodzić
aktora tacą pełną złotych monet. Tym razem tancerz odmówił, tłumacząc,
że jest to zbyt mała nagroda za jego występ.
Minister, który uświadomił sobie, że tancerz był tym samym człowiekiem,
który poprzedniego dnia przyszedł przebrany za Śankarę, zapytał aktora,
dlaczego wczoraj odmówił przyjęcia pieniędzy, a dzisiaj domaga się
większej sumy. Aktor wyjaśnił mu, że poprzedniego dnia grał sannjasina,
który wyrzekł się wszystkiego. Nie mógł więc przyjąć zapłaty. Ale jako
tancerz mógł zażądać więcej, ponieważ naturalne jest, że tancerze
zarabiają tyle pieniędzy, ile mogą.
Śankara nawoływał ludzi do urzeczywistnienia tego, że jako istoty ludzkie
muszą pielęgnować i praktykować wartości ludzkie. Inaczej nie wypełniają
swej prawdziwej roli w życiu. Śankara wędrował po całym kraju zachęcając
ludzi, aby prowadzili duchowe życie i porzucili zwierzęce cechy. Jego
uczniowie chłonęli esencję tych nauk i stali się biegli w wyjaśnianiu
adwajty. Przez pewien czas doktrynę adwajty rozpowszechniano w całych
Indiach. Jednak z czasem straciła swoją siłę.
Studenci! Nie chcę, abyście wszyscy zostali sannjasinami i wyrzekli się
wszystkiego. Pragnę tylko, abyście wykonywali swoje obowiązki, pokładali
wiarę w Bogu i zrozumieli, że podstawą wszystkiego jest jedna
fundamentalna rzeczywistość. Kiedy to sobie uświadomicie,
nieprzywiązanie rozwinie się w was samoistnie. Nieprzywiązania nie można
zdobyć na siłę. Gdy wzrasta miłość do Boga, obojętność wobec spraw
doczesnych przychodzi w sposób naturalny.
Tłum. Anna Kołkowska
współpr. Maria Quoos
Źródło: Sai Ram 37/2002 (from www.sssbpt.info/ssspeaks/volume29/sss29-46.pdf)
(isdk)