Chcę dziś przekazać wam nikomu nieznane fakty. W regionie Nizam była
mała, zapomniana wioska Pathri. Żyli w niej Gangabhawadja i
Dewagiriamma, małżonkowie cierpiący z powodu braku dzieci. W odpowiedzi
na ich modlitwy 28 września 1835 roku narodził im się syn. Dzisiaj
obchodzimy rocznicę tego wydarzenia. Tym dzieckiem był Sai Baba.
Gangabhadawja jednak, mimo narodzin dziecka, postanowił zamieszkać w
leśnej pustelni i wyrzec się wszystkiego. Dewagiriamma, dla której mąż
był jak Bóg, zdecydowała się zostawić dziecko i towarzyszyć mu.
W tej samej wiosce mieszkał suficki fakir. Również był bezdzietny.
Zaopiekował się chłopcem, który przebywał w jego domu cztery lata
(1835-39). Gdy fakir zmarł, jego żona, która darzyła chłopca wielkim
uczuciem, pogrążyła się w smutku. Chłopiec powiększał jej zmartwienia
zachowując się nieznośnie.
W tych dniach narastały w tym regionie hindusko-muzułmańskie konflikty.
Dużo goryczy było w relacjach między członkami obu społeczności. Ale
chłopiec zwykł chodzić do hinduskiej świątyni i śpiewać pieśni do
Allacha: "Mein Allah hoo" (jestem Bogiem), "Allah Malik hai" (Allach
jest Najwyższym Panem). Hindusi karali chłopca za takie postępki. Ale to
nie wszystko. Chłopiec zachodził również do meczetu i wołał: "Rama jest
Bogiem", "Śiwa jest Allachem". To jego wysławianie Allacha w hinduskiej
świątyni, a Ramy i Śiwy w meczecie było nie lada problemem dla
mieszkańców. Członkowie obu społeczności przybyli więc do żony fakira,
poskarżyć się na zachowanie chłopca. Nie wiedząc, co począć w tej
sytuacji, kobieta oddała chłopca do pobożnego i wielkodusznego
nauczyciela imieniem Wenkusa. Chłopiec spędził w jego aszramie 12 lat -
do 1851 r. Wenkusa bardzo kochał chłopca, wyróżniał go i poważał. Po
pewnym czasie inni mieszkańcy aszramu stali się o niego zazdrośni.
Nocą 1851 roku chłopiec opuścił aszram. Trafił do bardzo małej wioski
Śirdi. Spędził tam dwa miesiące i ruszył w długą wędrówkę. Po wielu
latach dotarł do miejscowości Dhupkheda, gdzie wziął udział w weselu i z
weselnikami w 1858 roku trafił znów do Śirdi.
Od tego czasu do roku 1918 nie opuścił już Śirdi. Spędził tam 60 lat.
Przebywając w Śirdi rozmawiał z przybywającymi do niego ludźmi. Dawał im
rady, rozwiązywał ich problemy, dodając odwagi i pocieszając. W końcu
działalność Baby stała się znana w całym kraju.
W owym czasie w regionie Maharasztra żył urzędnik Hari Vinayak Sathe. Po
śmierci żony wpadł w przygnębienie. Przyjaciel Sathe - prof. Narke
poradził mu, by nie zamartwiał się swym losem i wyjechał. Zasugerował
odwiedziny pewnego świętego i namówił go na wizytę w Śirdi. Sathe i
Narke po przybyciu do Śirdi otrzymali darszan Baby. Gdy tylko Baba
spojrzał na Sathe, wybuchnął śmiechem, śpiewał i czynił dziwne gesty.
Sathe miał wątpliwości, czy ma do czynienia z mędrcem, czy z
ekscentrykiem. Nikt nie powiedział Babie nic na jego temat. Sathe i
Narke po prostu przyszli i usiedli w jego obecności. Baba powiedział do
Sathe: "Nie martw się o nic. Ciało jest nietrwałe jak bańka mydlana. Nie
przywiązuj do niego znaczenia, za to rozwijaj przywiązanie do
zamieszkującego w nim ducha. Zmartwienia przemijają jak chmury na
niebie. Przydarzają się każdemu. Bądź odważny i chroń swoje dziecko".
Te ostatnie słowa odnosiły się do faktu, że żona Sathe zmarła przy
porodzie. Nawet Narke nie wiedział, że dziecko przeżyło. Słysząc te
słowa Sathe zrozumiał, że Baba nie był szaleńcem, ale "trikala
dżnianinem" (tym, który zna przeszłość, teraźniejszość i przyszłość).
Sathe przedłużył o dwa dni swój pobyt i potem składał częste wizyty w
Śirdi. Zauważył, że w Śirdi nie było warunków dla odwiedzających Babę
osób i wybudował dla nich mieszkania. Nazwano je "Sathe Wada".
Gdy Sathe utracił sens zarabiania pieniędzy i gromadzenia bogactw, znów
przybył do Śirdi. Widząc go, Baba śmiejąc się rzekł: "Zdaje się, że
straciłeś zainteresowanie swoją pracą. Zastanawiasz się, co zrobić z
bogactwem, czy je komuś dać? Użyj go w dobrym celu, zbuduj 'koti' w
Śirdi". Sathe odpowiedział: "Nie jestem milionerem. Jak mogę wybudować
duży budynek?". Baba odrzekł: "Zrób tyle, ile możesz. Czemu się lękasz,
gdy ja jestem tu?".
Po pewnym czasie Sathe i jego wuj Kelkar zaczęli tworzyć konstrukcję
budynku. Baba wykorzystał Sathe jako swój instrument. Zaczął traktować
go jak swoją prawą rękę. Trzymał go blisko siebie i ufał mu, więc w
umysłach mieszkańców Śirdi zrodziła się zazdrość.
Wielu jest zadowolonych, gdy nic nie robią,
ale znieść nie mogą, gdy inni coś robią, więc oczerniają ich.
Kilka osób przychodziło do Baby i opowiadało różne historie pokazujące Sathe w złym świetle.
Baba czynił dwie bardzo ciekawe rzeczy. Pierwszą z nich było pobieranie
pieniędzy od każdego przybysza - prosił o dakszinę (ofiarę pieniężną).
Nie o duże sumy - o dwie do pięciu rupii. Otrzymywał pieniądze i
rozdawał je natychmiast, w obecności dawców. Dla siebie nic nie
zatrzymywał.
Pewnego dnia przybył człowiek o imieniu Pradhan. Zamierzał ofiarować 20
rupii. Nie było wtedy banknotów. Używano srebrnych monet - każda rupia
była ze srebra. Pradhan wymyślił, że w miejsce 20 srebrnych monet
ofiaruje jeden złoty suweren. Baba obracał suwerena w palcach i zapytał:
"Dlaczego nigdy wcześniej nie widziałem takiej monety?" Ktoś obok
wyjaśnił: "To złota moneta". Baba stwierdził: "Nie chcę jej. Daj mi
pieniądze w rupiach". Zapytał o wartość suwerena. W tym czasie był wart
15 rupii. Pradhan zabrał suwerena, a w jego miejsce dał 15 rupii. Baba
natychmiast powiedział: "Pradhan, musisz dać mi jeszcze 5 rupii!".
Pradhan był wtedy sędzią. Pradhan oraz inne obecne tam osoby dziwili
się, dlaczego Baba żądał jeszcze 5 rupii skoro suweren był wart tylko 15
rupii. Widząc jego wahanie, Baba rzekł: "Najpierw daj 5 rupii, a potem
przemyśl to". Pradhan dodał 5 rupii. Baba zapytał: "Kiedy wychodziłeś z
domu, ile chciałeś dać? 20 rupii, a dałeś 15. Dlatego poprosiłem o 5
rupii". Pradhan zdumiał się. Zrozumiał, że Baba był wszechwiedzący. W
taki sposób Baba zbierał pieniądze i rozdawał potrzebującym.
Pewnego razu wezwał Kelkara i rzekł: "Dziś jest święto Guru Purnima,
odpraw mi guru-pudżę". Kelkar zapytał, co to znaczy guru-pudża? Baba
odpowiedział: "Kogo uważasz za guru? Czy arcykapłani z Maths albo asceci
są guru? Nie! Tylko Bóg jest Guru (nauczycielem). On jest najwyższą
błogością, dawcą boskiego szczęścia, ucieleśnieniem najwyższej,
niedwójnej wiedzy, Tym, który przekracza wszelki dualizm. Jest też
najwyższym nauczycielem, Brahmą, Wisznu, Śiwą i Absolutem. Oddajmy cześć
najwyższemu guru. Prawdziwy guru to ten, który łączy w sobie formy
świętej trójcy bogów, którzy rządzą stwarzaniem, podtrzymywaniem i
rozpadem. Tylko Bóg jest prawdziwym guru" - oznajmił Baba.
Słysząc to Kelkar zapytał: "Czy powinienem wielbić Brahmę, Wisznu czy
Rudrę (Śiwę)?". Baba odrzekł udając gniew: "Ech, szatanie, tu jestem.
Wielbij mnie". W ten sposób Baba dał do zrozumienia, że jest Brahmą,
Wisznu i Rudrą. Wszyscy obecni zrozumieli, że Baba jest boską inkarnacją.
Z biegiem czasu rezydenci Śirdi zaczęli nienawidzić Sathe, ponieważ
wszystkie ofiary dawane Babie zabierał na budowę świątyni. Została
skradziona srebrna statuetka rydwanu z końmi. Sathe'go podejrzewano o
współudział w kradzieży. Jeden z mieszkańców zaplanował zamach na Sathe
z użyciem siekiery. Jego wuj dowiedziawszy się o tym, namówił go do
natychmiastowego wyjazdu. Powiedział, że może czcić Babę wszędzie. Sathe
niechętnie wyjechał, ale Baba nieustannie wypytywał o niego i wyglądał
na bardzo zmartwionego. Sathe był bliski i drogi Babie.
W tym czasie do Śirdi przybyli rodzice Szjama z dwuletnim wtedy
dzieckiem. Jego ojciec przeszedł na emeryturę i zdecydował się osiedlić
w Śirdi. Chłopiec nazywał się Mohan, ale Baba mówił na niego Szjam.
Chłopiec poszedł do szkoły, która sąsiadowała z pokojem Baby. W ścianie
między klasą a pokojem Baby były otwory wentylacyjne, przez które Szjam
nocami obserwował Babę. Zauważył, że Baba mówi do siebie, złoszcząc się
albo śmiejąc lub robiąc inne dziwaczne rzeczy. Baba spał na wąskiej
desce zwisającej z sufitu, szerokiej tylko na 18 cali. Szjam bał się, że
może on spaść z tego łóżka podczas snu.
Pewnego razu Szjam masując stopy Baby zdobył się naodwagę i zapytał:
"Swami, ty nie śpisz w nocy, śmiejesz się do siebie, rozmawiasz ze sobą.
Co to znaczy?". Baba odpowiedział: "Ty głuptasie,czy wyobrażasz sobie,
ze jesteś jedynąosobą, którą opiekuję się na tym świecie? Wielu ludzi
modli siędo mnie. Rozmawiam z nimi. Gdy poruszam palcem, poruszamich
zmysłami, gdy ruszam wargami, mówię do nich, kiedy się śmieję, rozśmiesza
mnie ich głupota. To wszystko robię dla moichwielbicieli, drogi
chłopcze". Szjam poprosił: "Lekcje nie zabierają mi dużo czasu. Pozwól mi
zostać z tobą i służyć tobie".
Jedzenie dla Baby przygotowywała Lakszmibai. Szjam pomagał jej robić
dżowar roti. Baba uwielbiał brindżal, więc Szjam poprosił Lakszmi by
nauczyła go robić to danie. Gotując je, służył Babie i czerpał z tego radość.
Baba często się gniewał. Były to jednak tylko zewnętrzne pozory. Czasami
rzucał w kogoś kijem. Kiedyś Szjam zapytał: "Swami, rzuciłeś w gniewie
kijem w tego człowieka. Gdyby coś mu się stało i umarłby, zyskałbyś złą
sławę". Baba ostro odparł: "Milcz, szatanie. Życie tego faceta jest w
moich rękach. Umrze wtedy, gdy mu na to pozwolę. Lepiej zajmij się
swoimi sprawami, po co zajmujesz się innymi? Człowiek ten otrzeźwieje
dopiero wtedy, gdy zobaczy mnie właśnie takim. Rozpuściliby się, gdybym
był pobłażliwy". Tak to Baba dyscyplinował ludzi groźnymi i szorstkimi
słowami. "Tylko dlatego pokazuję gniew, z żadnego innego powodu". Ten
sekret objawił Baba tylko Szjamowi i nikomu więcej. Życie Baby było w
istocie sagą miłości i tylko miłości.
Przez wiele lat trzymał Szjama blisko siebie i pozwalał sobie służyć.
Pewnego dnia Baba wezwał Pradhana i poprosił o zbudowanie małego grobowca.
W 1918 roku żona Pradhana, przebywajaca w swojej rodzinnej wsi, miała
sen, w którym Baba umarł. Pradhan był wtedy w Śirdi. Obudziwszy się
zaczęła płakać. Wtem usłyszała głos: "Nie mów, że Baba umarł. Mów, że
Baba jest w stanie samadhi. Samadhi i smutek, zysk i strata są tym
samym. Nie ma więc dla Baby czegoś takiego jak śmierć" - oto co głos
oznajmił. Gdy próbowała dowiedzieć się, skąd ten głos dochodzi,
otrzymała wiadomość od męża o odejściu Baby. Stało się to w dniu
Widżajadaśami w 1918 roku. 28 września 1835 to data jego urodzin.
Opuścił ciało w dzień Widżajadaśami. Chociaż w tym roku Widżajadaśami
przypada 29 września, to w roku samadhi Baby data była inna.
Z uwagi na upływ czasu i okoliczności nikt nie znał dokładnie daty
narodzin i odejścia Baby. Jednak tajemnica związana z jego narodzinami
powinna być ujawniona.
Gangabhawadja i Dewagiriamma mieszkali w Parthri i byli wyznawcami Śiwy i
Parwati. Nie mieli potomstwa, o które jednak intensywnie się modlili.
Gangabhawadja pracował jako przewoźnik na pobliskiej rzece. Pewnej nocy,
podczas ulewy, wyszedł z domu, by zaopiekować się łodziami, mówiąc
żonie, że nie wróci na noc. Gdy mąż wyszedł, Dewagiriamma poszła spać,
ale o 9 wieczorem zapukano do drzwi. Otworzyła, myśląc że to mąż. Bardzo
stary człowiek wszedł i poprosił: "Na zewnątrz jest bardzo zimno, pozwól
mi, matko, zostać tu". Jako pobożna kobieta pozwoliła mu zostać na
werandzie, zaryglowawszy wewnętrzne drzwi. Po chwili starzec zapukał i
poprosił: "Jestem głodny, daj mi coś do zjedzenia". Ponieważ nic w domu
nie było, kobieta zmieszała mąkę ze zsiadłym mlekiem i dała mu. Po
chwili rozległo się kolejne pukanie i starzec rzekł: "Nogi mnie bolą.
Czy możesz, matko, je pomasować?".
Dewagiriamma usiadła w pokoju modlitewnym i zaczęła się modlić: "Och,
Matko, dlaczego sprawdzasz mnie w ten sposób? Co powinnam zrobić? Służyć
mu, czy nie?". Wyszła tylnymi drzwiami, by znaleźć kogoś, kto wykonałby
masaż. Nikogo nie mogła znaleźć. Starzec znów zapukał. Jednocześnie
jakaś kobieta zapukała do tylnych drzwi. Powiedziała: "Byłaś u mnie po
pomoc, lecz mnie wtedy nie było. Powiedz mi, w czym mogę pomóc". Ciesząc
się, że bogini Parwati przysłała kobietę jako odpowiedź na jej prośby,
Dewagiriamma posłała nowoprzybyłą na werandę do starca i zamknęła drzwi.
Starzec i kobieta to byli Śiwa i Parwati, boskie małżeństwo. "Spełnij
pragnienie tej pani" - powiedział Iśwara do Parwati. "Ty jesteś
najwyższy, sam ześlij na nią swą łaskę". Iśwara odparł: "Przybyłem, by
ją sprawdzić, a ty przybyłaś w odpowiedzi na jej modlitwę, więc musisz
ją pobłogosławić". Zapukali znów do drzwi i objawili się jej w swojej
boskiej postaci. Dewagiriamma upadła do ich stóp. Parwati ją
pobłogosławiła: "Przyrzekam ci syna dla podtrzymania rodu i córkę". Gdy
upadła do stóp Iśwary, On rzekł: "Jestem bardzo zadowolony z twojego
oddania. Narodzę się jako twoje trzecie dziecko". Gdy wstała, już ich
nie było. Będąc w ekstazie, Dewagiriamma oczekiwała powrotu męża, by
wszystko mu opowiedzieć.
Mąż wrócił rankiem. Po wysłuchaniu żony rzekł: "Co to za opowieść! To
tylko sen. Parwati i Parameśwara zjawili się przed tobą, dając ci
darszan? To twoja fantazja".
Ale Dewagiriamma wkrótce zaszła w ciążę i urodził się syn. Rok później
urodziła się córka. Gangabhawadja przekonał się, że narodziny dzieci
były rezultatem błogosławieństwa Parwati i Parameśwary. Powiedział
żonie: "Miałaś szczęście być pobłogosławiona przez boską parę. Mnie to
nie spotkało". Gdy Dewagiriamma znów zaszła w ciążę, Gangabhawadja
zapragnął porzucić domowe ognisko i ruszyć na poszukiwanie boskiej pary.
Oznajmił żonie, że odchodzi do lasu, czynić pokutę. Oddana żona
zdecydowała się mu towarzyszyć, choć była w 9. miesiącu ciąży. Po
przejściu pewnej odległości poczuła bóle i urodziła chłopca. Zawinąwszy
dziecko w kawałek tkaniny zostawiła je na skrzyżowaniu dróg i poszła z
mężem dalej. Dlatego też nikt nie wie, kim byli rodzice dziecka. Znalazł
go fakir, który się nim zaopiekował, lecz życie Baby znane jest dopiero
od czasu jego przybycia do Śirdi.
W 1917 roku Baba wezwał Abdul Babę, Nana Chandorkara, Mahalspathiego, Dasa
Ganu oraz innych i zapytał: "Czy wiecie, kim jesteście wobec mnie?".
Każdy odpowiedział: "Jestem twoim uczniem (śiszją)". Baba rzekł:
"Nonsens. Nigdy tak nie mówcie. Ja nie mam żadnego ucznia. Mam
niezliczonych wielbicieli. Nie widzicie różnicy między uczniem a
wielbicielem? Każdy może być wielbicielem. Inaczej jest z uczniem. Uczeń
to ten, kto wykonuje polecenia guru bezwarunkowo. Znakiem ucznia jest
całkowite oddanie nauczycielowi. Tylko ten, kto mówi 'Nie mam nic na
świecie, oprócz nauczyciela' jest uczniem. W jakim stopniu
przestrzegacie moich zaleceń? Jakie więc macie prawo, by twierdzić, że
jesteście moimi uczniami? Tylko ten, kto towarzyszy mi jak cień może
mówić, że jest moim uczniem. Wielbiciel to ten, kto modli się do Pana,
gdziekolwiek by nie był. Jest więc wielka różnica między uczniem a
wielbicielem. Uczeń i nauczyciel to jak jeden duch w dwóch ciałach.
Uczeń nie może czuć się odrębny od nauczyciela. Musi czuć: ja i ty
jesteśmy jednym. Nie ma takich uczniów na świecie. Są miliony
wielbicieli, lecz nie ma uczniów".
Usłyszawszy to, Szjam poczuł głęboki ból. Czuł w sobie: "Poza służeniem
u twych stóp nie mam żadnego innego celu". Baba wszedł do innego pokoju
i zawołał Szjama. "Na całym świecie tylko ty jesteś moim uczniem.
Wszyscy inni to tylko wielbiciele". Szjam upadł do stóp Baby i zapłakał:
"Tylko Ty, tylko Ty" i oddał ducha. W ciągu 82 lat życia Baba nigdy nie
uronił łzy w obecności wielbicieli. Gdy Szjam odszedł, uronił trzy łzy.
Obecni zapytali go: "Swami, skąd ten żal? Wszystko jest w twoich
rękach". Baba odrzekł: "Drodzy chłopcy, wcale się nie martwię. Prawie
wszystkie jego grzechy były już zmazane, ale dzięki tym trzem łzom,
zmyte zostały wszystkie pozostałe".
Wszystko, co Baba mówił i robił, było wyłącznie dla dobra wielbicieli.
Pod koniec jego życia przybył Abdul Baba i Baba powiedział mu, że
powróci i da mu darszan. "Kiedy to będzie", zapytał Abdul. "Za 8 lat",
odrzekł Baba. "Pierwszy adwent Sai był w stanie Maharasztra, drugi
będzie w Madrasie". Warto wspomnieć, że gdy ta forma (Sathya Sai) już
przybyła, Andhra Pradesz był częścią stanu Madras.
Gdy Abdul zapytał o charakter następnego adwentu, Śirdi Baba rzekł:
"Będę dawał darszan pod imieniem Sathya dla podtrzymania prawdy". Jest
to obecny adwent. (oklaski)
Te dwa ciała się różnią, lecz boskość jest jedna. Pierwszy adwent był po
to, aby objawiła się boskość, drugi - dla przebudzenia się boskości (w
ludzkich istotach). Następny będzie w celu rozpowszechnienia boskości.
Trzy postacie Sai to Śirdi Sai, Sathya Sai i Prema Sai.
Opowiedziałem to wszystko, ze względu na dzisiejszą rocznicę urodzin
Śirdi Baby (28 września 1835). Śirdi Baba osiągnął samadhi w 1918 r.
Ciała są nietrwałe. To tylko ubrania, które zostały nałożone ze względu
na wielbicieli. Gdyby boskość nie przyjęła kształtu, nikt nie uwierzyłby
w bezcielesnego Boga. Boskość w ludzkiej formie jest przygotowaniem do
zrozumienia bezforemnego Absolutu.
Nikt nie może zrozumieć prawdy o Bogu. Jest On nieskończenie wielki.
Jest mniejszy niż atom. Nikt nie wie, czym jest makrokosmos i
mikrokosmos. Ponieważ jest to tajemnica, jeden z wielbicieli zaśpiewał:
Czy ktokolwiek pojmie twą tajemnicę, Kriszno!
Jesteś większy od tego, co największe. Jesteś subtelniejszy niż atom.
Żadna z niezliczonych istot na świecie nie pojmuje twej niezwykłej tajemnicy.
Jak ktoś może poznać twoją nieskończoną kosmiczną formę, Kriszno!
Wśród wielkich złodziei ty jesteś największym.
Ten niezwykły boski złodziej kradnie ludzkie serca. Gdy Bóg opisywany
jest jako Czitta Ćora (złodziej serc), takie przezwisko nie uwłacza, a
zachwyca. Jeśli powiesz do kogoś "Ty złodzieju", to wpadnie w gniew. Ale
gdy śpiewasz: "Czitta Ćora Jaśoda ke bal" (największy złodzieju serc),
każdy się ucieszy. Czitta Ćora przynosi radość tym, których serca
skradł. Ale wita ćora (złodziej dóbr materialnych) sprowadza
nieszczęście. Ziemscy złodzieje odbierają ci twoje dobra, a Pan kradnie
wasze serca.
Niełatwo pojąć ścieżki Pana. Kiedy nie rozumie się dróg boskości,
najlepiej pozostać w ciszy i powstrzymać się od mylnych interpretacji.
Starajcie się zrozumieć boskie drogi przez wielbienie i oddawanie czci.
Doświadczajcie boskości.
Tłum. Bogusław Posmyk
Źródło: Sai Ram 60/2008, Sai Ram 80/2013
(isdk)