Obecnie toczy się wiele sporów i podnosi się rwetes z powodu szybkiego
spadku wartości pieniądza. Jedni uważają, że zwiększenie inflacji było
dobrym krokiem, inni - że to musiało nastąpić, niezależnie, czy było
dobre, czy złe; jeszcze inni argumentują, że można było tego uniknąć.
Lecz ostatecznym rezultatem dewaluacji pieniądza jest strach i
zmartwienia wszystkich ludzi. Jednak o wiele poważniejsza i bardziej
godna ubolewania jest dewaluacja człowieka dokonująca się systematycznie
w ostatnich latach.
Człowiek jest uważany za narzędzie wbrew pierwotnemu celowi, dla jakiego
narodził się, którym jest osiągnięcie samorealizacji. Każdy człowiek
musi uczyć się na własnych doświadczeniach i błędach, aż ukończy
studia osiągając pełnię wiedzy o swej rzeczywistości. Jego przeznaczenie
jest doniosłe, a on został wyposażony w zdolności niezbędne do
osiągnięcia tego celu. Człowiek nie jest bezradną ofiarą warunków i
okoliczności. Tragedią jest, że pozwolił on swojemu orężowi zardzewieć z
powodu zaniedbań i zapomniał o celu. Również droga, którą musi
przemierzyć, zarosła cierniami i drogowskazy przestały być widoczne. To
dlatego osoba, która wytyczyła tę drogę, przyszła ponownie, aby
poprowadzić nią ludzi, po naprawieniu jej i odnowieniu.
Rozważcie, jak człowiek był od milionów lat kształtowany dla tego
wzniosłego celu. Podczas pierwotnego chaosu dwa zjawiska walczyły ze
sobą o dominację. Z jednej strony były to potoki lawy wyrzucane przez
wulkany i wypływające ze szczelin i rozpadlin znaczących bliznami
przerażające oblicze ziemi. Niszcząca pożoga rozlewała się we wszystkich
kierunkach siejąc śmierć, zwiastując zagładę. Z drugiej strony -
mikroskopijna ameba pływająca ukradkiem na obrzeżach wód lub desperacko
uczepiona w szczelinach skał, nosząca w sobie omdlewającą iskierkę
życia, nienaruszona przez ogień i potop. Kto mógłby wówczas
przypuszczać, że przyszłość należy do tego właśnie żyjątka, tej ameby,
która pojawiła się przez przypadek i której przetrwanie było niewiadomą?
Kto mógł przewidzieć, że te drobniutkie kropelki życia mogą tryumfalnie
przetrzymać niszczycielski szturm żaru i mrozu?
Człowiek jest szczytem stworzenia
Jednak iskra czajtanji, czyli żywej świadomości, ostatecznie zwyciężyła.
Czysta inteligencja, zdolność przystosowania i wytrwałość w "chęci"
życia pomogły jej przetrwać śmiercionośną furię żywiołów. Poprzez proces
rozwoju tej czajtanji ameba przeobraziła się w różnorodne formy żywych
istot, olbrzymich i mikroskopijnych, aż w końcu wzrosła do postaci
człowieka. W człowieku zrodziła owoce dobroci i cnoty, współczucia i
poświęcenia, sztuki mówienia i muzyki, pieśni i tańca, wykształcenia i
sadhany, męczeństwa i świętości. Mało tego, będąc skarbnicą boskości -
nawet przejawień Boga w ludzkiej postaci.
Z tej przyczyny mówi się o człowieku jako o szczycie stworzenia. To
dlatego człowiek walczył, by wyrwać się spośród skał, traw, drzew,
ptaków i czworonogów. Zatem człowiek nie powinien trwonić bezcennej
nagrody, jaką wygrał. Nie powinien zsuwać się z powrotem do poziomu
zwierząt - musi podążać naprzód ku boskości. Musi stać się świadomym
swojej siły, jak i swoich słabości, musi jasno zdawać sobie sprawę ze
swojego celu, ze swojej drogi i swojego potencjału. Jego czyny muszą być
adekwatne do jego wartości i możliwości.
Ego prowadzi do upadku
Człowiek wyposażony jest w zdolność odróżniania siebie od swojego ciała,
zmysłów, umysłu i intelektu. On czuje to i mówi: "moje oczy, moje uszy,
moje stopy, moje ręce, mój umysł, mój rozum" itd. Wie w głębi swej
świadomości, że jest kimś oddzielnym od nich wszystkich, używa ich, jest
ich właścicielem i panem. Żadne zwierzę nie czuje różnicy między nim a
swoim ciałem. Zwierzęta identyfikują się z ciałem, nie wiedzą, że są
mieszkańcami tej materialnej struktury. Przez proste ćwiczenie rozumnego
namysłu w ciszy człowiek może odkryć, że jego fizyczne ramy są nierealne
i przemijające. To odkrycie powinno prowadzić do wajragji
(nieprzywiązania), osiągniętej poprzez wiczakszanę (analizę), opartą na
wiwece (zdolności rozróżniania).
Kiedy człowiek będzie wolny od nadmiernego przywiązania do ciała i jego
akcesoriów, wtedy również wyzwoli się z szarpaniny pomiędzy
przeciwieństwami: smutek-radość, dobro-zło, przyjemność-ból itd. Będzie
niewzruszenie trwał w spokoju ducha, męstwie i niczym nie zakłóconej
wewnętrznej równowadze. W takim stanie człowiek odkrywa, że świat jest
jedną rodziną w Bogu, że wszystko jest radością, miłością i błogością.
Doświadcza, że on sam jest całym przejawionym światem, że wszystkie te
różnorodne zjawiska są fantazjami Boskiej Woli, która jest jego własną
rzeczywistością. To rozszerzenie ludzkiej indywidualności aż po krańce
wszechświata jest najwyższym skokiem, jakiego może dokonać człowiek.
Obdarza on najwspanialszą anandą (błogością), dla doświadczenia której
mędrcy i święci spędzali lata na modlitwach i ascezie.
Egoizm jest strączkiem z nasionami chciwości, zazdrości, gniewu,
złośliwości i zarozumiałości. Jest żywicielem wielu innych skłonności
prowadzących do upadku. One wszystkie przysłaniają intelekt niczym
chmura; odwracają uwagę od tego, co prawdziwe i powodują, że fałsz
nabiera realności, a prawda zniekształca się w fałsz. Zatem niezwykle
ważne jest czyszczenie umysłu z tych skłonności, a temu służy regularna
sadhana. Należy dostroić małą ludzką wolę do nieskończonej boskiej woli,
a wtedy człowiek zatopi się w boskiej chwale. Wykształcenie lub
umiejętności, nieważne jak głębokie i rozległe, nie posiadają
oczyszczającej mocy. One tylko dodają do umysłu mieszankę dumy i chęci
rywalizacji. Ludzie wykształceni niekoniecznie muszą być dobrzy,
podobnie jak ludzie posiadający duchowe moce i władzę nad naturą,
niekoniecznie potrafią panować nad dumą, zazdrością i chciwością. Satja,
dharma, śanti i prema są znakami rozpoznawczymi oczyszczonego serca, w
którym zasiada Bóg i przez które On się przejawia.
Ludzie żyją na poziomie zwierząt
Dziś świat pogrążył się w głębokim cierpieniu, ponieważ zwykli ludzie i
ich przywódcy ulegają niskim pragnieniom i nędznym motywacjom, które
wymagają jedynie niecnych umiejętności i nikczemnych pobudek. To jest
to, co nazywam dewaluacją. Chociaż człowiek ma wrodzoną boskość, żyje na
poziomie zwierząt. Bardzo niewielu żyje choćby na macierzystym ludzkim
poziomie.
Zamiast przekształcać swoje serce, swój dom, swoją wioskę, stan i świat
- w Prasanthi Nilajam, siedzibę pokoju wykraczającego ponad rozumienie,
człowiek uczynił świat areną, na której szaleją dzikie pasje gniewu,
nienawiści i chciwości. Zamiast uczynić zmysły (które w końcu są bardzo
marnymi przewodnikami i informatorami) swoimi sługami, zrobił z nich
swoich władców. Stał się niewolnikiem zewnętrznego piękna, ulotnych
melodii, powierzchownej miękkości, pobudzających smaków i zapachów.
Poświęca całą swą energię i wszystkie owoce swej harówki na zaspokojenie
błahych żądań tych swoich rozwydrzonych podwładnych.
Kiedy umysł będzie panował nad zmysłami, zdobędziecie niezmienną radość.
Ale kiedy to zmysły będą rządzić, będą was wlec po ziemi w kurzu. To
jest najbardziej tragiczny skutek dewaluacji. Człowieka dewaluuje każdy
czyn lekceważący autorytet wiweki, a podążający za syrenim śpiewem
zmysłów. Mistrzem i panem musi być intelekt. Kiedy tylko zmysły zaczną
się czegoś domagać, intelekt musi rozpocząć proces rozróżniania
stawiając pytanie: "Czy ten czyn będzie zgodny z obecną we mnie
boskością?". To zapobiegnie dewaluacji.
Tragiczny skutek dewaluacji
Akceptowanie tego, że człowiek jest spokrewniony z małpami albo jest
zwierzęciem zbudowanym z materii, to dewaluowanie go. Człowiek lub
manawa, jak nazywany jest w sanskrycie, jest iskrą Madhawy, czyli Boga.
Może przemienić się w Boga. Rodzi się, by być wiecznie szczęśliwy, ale
pogrążony jest w niedoli. To tragedia, jak historia dhobi (pracza),
który umarł z pragnienia, chociaż stał w głębokim po kolana wartkim
strumieniu, albo przypadek człowieka, który zamknął oczy i błądził
potykając się w ciemności. Źródło szczęścia jest w samym człowieku;
źródło światła jest w jego oczach. Prawdziwa edukacja musi uczyć
człowieka, w jaki sposób odkryć to źródło radości i światła. Jeśli
szkoły i uczelnie nie podejmują się tego zadania, powinni je wykonać
rodzice i wszyscy, którym leży na sercu zapobieżenie dewaluacji człowieka.
tłum. Jacek Rzeźnikowski
red. Bogusław Posmyk
Źródło: www.sssbpt.info/ssspeaks/volume06/sss06-43.pdf