Saraswati, która jest ucieleśnieniem naszej mowy, nazywa się też
zamiennie imieniem Wagdewata (bogini słowa). Święta Saraswati
przejawiała swoją boską moc, zaczynając jako ucieleśnienie mowy, a potem
wkraczając na inne obszary. Umiejscawiana w sercu w szerokim sensie,
jest więc utożsamiana z mową, ale też wpływa harmonizująco na
inteligencję i myśli. Utożsamiając się z Waju, porusza się po całej
przestrzeni i przejawia się nam jako adhibhuta i adhidewata (duchowa
substancja materii i niebiańska bogini).
Saraswati ma jeszcze inne imię - Saraha. Ta święta bogini, którą
kojarzymy z mową, w naszym sercu pełni też rolę aditji, czyli słońca,
agni, czyli ognia i waju, czyli powietrza, i reprezentuje jeden element
wspólny tym trzem różnym aspektom. Mówi się Waća Saraswati Bhiszak
(bogini mowy Saraswati to Pogromca Chorób), a Bhiszak jest tu kolejnym
synonimem Saraswati. Na tym świecie powszechnie praktykuje się leczenie
wszystkich chorób ludzkiego ciała za pomocą jakiegoś lekarstwa. O ile
ciało fizyczne leczymy z chorób lekami, nieczystości umysłu usuwa
Saraswati występująca w postaci wać, czyli mowy. Zatem imię Bhiszak
uzasadnia się tym, że ma ona zdolność leczenia chorób umysłu. Ponieważ
bogini ta ma też zdolność napełniania nas rasą i widżnianą (słodyczą i
mądrością), nazywa się ją Adhidewatą. A ponieważ bogini o takich
zdolnościach wypełnia niebo, przydaje tym wagi waju i agni. Czasem
przyjmuje się, że imię Saraswati oznacza strumień wody, gdyż napełnia
niebo wodą w postaci chmur.
Trzeba, abyśmy zastanowili się nad pochodzeniem wody, która wypełnia
niebo. Promienie słońca padając na ocean zamieniają jego wodę na chmury
zawierające parę wodną. Aditja, czyli słońce, odpowiada za formowanie
się tych kropelek wody, które później zbierają się w chmury stanowiące
zasobniki wody. Już wiecie, że Aditja jest równoznaczny z Bharatą. Zatem
Bharata dołącza do Aditji i powstaje Saraswati. Zauważmy też, że Aditja
łączy się z wodą i powstają kropelki wody. Widzimy więc jedność, albo
identyczną naturę, trzech aspektów - Idy, Saraswati i Bharati. W tych
trzech aspektach kryją się w sposób niejawny także Indra, Waju i Wasu.
W świetle powyższej analizy świętego znaczenia i miejsca Bharaty
widzimy, że to święte słowo ma wedyjskie pochodzenie i że takież
pochodzenie można przypisać wszystkim jego znaczeniom. Jeśli uznamy, że
ten aspekt Bharaty ma wedyjskie pochodzenie i że niesie niezbędny
wedyjski autorytet, możemy zrozumieć, że posiada on zdolność usuwania
wrodzonych przywar ludzkiej istoty.
Pięć szkód zawsze towarzyszy człowiekowi, jak ostrożny i staranny by nie
był, jak bardzo nieposzlakowane życie starałby się wieść. Gdy oddychamy,
chodzimy po ziemi, rozpalamy w domu ogień i pijemy wodę, wyrządzamy
wielką szkodę różnym dżiwom (istotom żywym), a niekiedy nawet musimy
wytępić wiele dżiw.
Wykonując te pięć czynności, korzystamy z naszych narządów działania i
zabijamy rozmaite dżiwy. Abyśmy mogli odpokutować tak popełniane
grzechy, Wedy nakazują pewne jadżnie (rytualne ofiary). Pięć takich
jadżni to: jadżnia dla dew (bogów), dla przodków, dla riszich, dla
rozmaitych dżiw żyjących wokół nas i jadżnia dla gości. Jeśli będziecie
odprawiać te jadżnie, możecie zrekompensować grzechy popełnione
świadomie lub nieświadomie przy tych pięciu różnych czynnościach.
Dewa jadżnia, czyli ofiara dla bogów, składa się z recytacji
wedyjskich mantr, upaniszad i z różnorakich ceremonii związanych z agni
oraz z czytania Bhagawaty i innych świętych tekstów. Wszystkie te
czynności stanowią dewa jadżnię. Wszelka praca i działania związane z
Bogiem, takie jak ciągła kontemplacja Boga, stanowią dewa jadżnię.
Pitri jadżnia, czyli ofiara dla przodków, ma na celu uzyskanie
błogosławieństwa i dobrej woli waszych przodków, zapewnienie im dobra w
życiu pozagrobowym i zaspokojenie ich potrzeb w obecnym stanie bytu. To
stanowi istotę pitri jadżni.
Riszi jadżnia jest po to, abyście mogli zrozumieć aspekt dhjany
(medytacji), która była stylem życia riszich. Na riszi jadżnię składają
się śrawana, manana i nididdhjasana (słuchanie, refleksja i
przyswajanie) różnych rzeczy, które przekazali nam riszi. Częścią tej
jadżni może być też uczestnictwo w dżapie i tradycyjnym kirtanie
(powtarzaniu i śpiewaniu imienia Boga).
Bhuta jadżnia, czyli ofiara dla istot żywych, oznacza pełną miłości
opiekę i służenie takim istotom. Na przykład, w swoim gospodarstwie
macie bydło, domowe zwierzęta, takie jak ptaki, koty i psy; opiekę nad
nimi i karmienie nazwiemy bhuta jadżnią. W szpitalu bywają ludzie,
którzy potrzebują waszej pomocy; robienie czegoś, co przyniesie im ulgę,
to też bhuta jadżnia. Jadżnia ta to służenie i dogadzanie wszelkim
istotom żywym. Mogą one przeżywać różne smutki, a łagodzenie ich uczuć i
uszczęśliwianie jest bhuta jadżnią.
Ponieważ nie można całego czasu spędzać na takiej służbie, tradycją
naszego kraju stało się karmienie biednych i rozdawanie im odzieży raz
lub dwa razy w roku. Taki rodzaj służby prowadzonej od czasu do czasu
stał się u nas tradycją. Właśnie w takim kontekście mówi się: "Nie ma
większego daru niż ofiarowanie pożywienia głodnemu". Mówi się też:
"Nikomu nie możesz okazać większego szacunku niż swojemu ojcu i matce.
Na tym świecie nie ma niczego świętszego od dżapy, dhjany i podążania
ścieżką dharmy". Są to najświętsze rzeczy.
Nie ma większego wroga niż własny gniew. W naszym życiu codziennym i
tradycji tak szlachetne postawy i odczucia zajmują najwyższe miejsce.
Kolejnym obowiązkiem jest okazywanie serdeczności gościom. Naszym
obowiązkiem jest zaproponować to, co możemy, aby zaspokoić głód tak
krewnego, który przybywa do naszego domu, jak i głodnych ludzi, którzy
pukają do naszych drzwi.
W tym miejscu trzeba jednak dodać słowo ostrzeżenia. Nie podejmujcie się
takich świętych prac ponad swoje możliwości. Powinniście to robić na
miarę posiadanych środków. Część dostępnych zasobów winniście odłożyć na
cel jakiejś służby i zadowolenia dżiw w potrzebie. Nie jest właściwe
zaciąganie długów na ten cel, gdy nie macie własnych środków. Błędem
jest nie tylko zaciąganie długów na służbę żywym istotom, ale także
niewłaściwe jest zadłużanie się nawet po to, aby pójść na pielgrzymkę. O
wiele lepiej będzie, gdy zrezygnujecie z pielgrzymki za pożyczone
pieniądze, a z własnego serca uczynicie święty przybytek.
Wedy zawierają pewne nakazy dotyczące naszego codziennego życia. Są to
nakazy o ogólnym znaczeniu. Są tam nie tylko wskazówki dotyczące
codziennych obowiązków, ale także kodeks postępowania, uwzględniający
dharmę i mokszę. Wedy omawiają nie tylko rozmaite aspekty wykraczające
poza bezpośrednie doświadczenie, ale niekiedy też ponad dowody
pośrednie. Z punktu widzenia Wed nie możecie dzielić swoich obowiązków i
życia na dwa składniki: doczesny i duchowy. Wedy nakazują różne rodzaje
obowiązków, traktując dowolną pracę - tak przyziemną, jak świętą - jako
powiązaną z obu tymi aspektami.
Wedy mówią, że grzechem jest dzielić pracę na części i przyjmować, że
coś jest waszą pracą, a coś pracą Boga. We wszystkim, co robimy w życiu,
nie istnieje nic, co moglibyście nazwać waszą własną pracą. Wszystko
jest pracą Boga. Wszelką pracę powinniście wykonywać w przekonaniu, że
jest to praca Boga i dopiero wtedy wszechobecny Bóg zadba o jej wyniki.
On mieszka w was jako atma i, jeśli macie mocną wiarę, zapewnia
powodzenie wszystkich waszych wysiłków. Jeśli nie potraficie zadowolić i
usłużyć ludzkiej istocie, która jest przy was i jest do was podobna, jak
moglibyście zadowolić Boga, którego nie możecie zobaczyć swoimi oczami,
który nie żyje przy was i który nie jest podobny do ludzkich istot? Wedy
głoszą, że jeśli wyrządzacie krzywdę dżiwie, która z wami żyje,
oddawanie czci dewie (Bogu) nie ma sensu.
Mędrzec Wjasa, który skodyfikował Wedy i podzielił je na różne części
oraz skompilował osiemnaście puran, oświadczył, że esencja wszystkich
Wed zawiera się w czynieniu dobra dla innych. Stwierdził, że pomaganie
innym zawsze stanowi punję (cnotę), zaś ranienie innych to papa
(grzech). Jeśli z jakiegoś powodu nie możecie uczynić czegoś dobrego dla
innych, przynajmniej powstrzymajcie się od szkodzenia im. Już samo to
będzie stanowić najwyższe dobro. Tak świętymi rzeczami, wiążącymi się z
wydarzeniami codziennego życia, zajmują się Wedy.
Wedy nie rozróżniają rzeczy małych i dużych. Rama dał tego rodzaju
przykład bądź ideał w Ramajanie. Kiedy Sumantra przyszedł, by
zaprowadzić Ramę do apartamentów Kajkeji, Rama poszedł za nim, mimo że
wiedział o wszystkim, co ma nastąpić. W apartamentach Kajkeji wysłuchał,
co zaszło, ale postanowił uszanować życzenie ojca, gdyż wiedział, że
jego obowiązkiem jest pójść drogą, która uszczęśliwi ojca. Dlatego
wrócił do Sity z decyzją o podporządkowaniu się poleceniom ojca. Gdy
przyszedł do domu, zastał Sitę odprawiającą pudżę do Pana. Sita sama
jest boska, a jej oddawanie czci Panu ma wewnętrzne znaczenie. Wczoraj
zostało wspomniane, że wielcy ludzie, osoby, które charakteryzuje
świętość, także robią takie rzeczy, ale tylko dlatego, że chcą dać innym
przykład do naśladowania.
Każda jednostka szuka przywódcy, za którym mogłaby pójść. Dlatego,
zobaczywszy Sitę wykonującą obrządki, zapytał ją, co robi. Ona
odpowiedziała, że modli się do Pana o zachowanie reputacji Ramy i o
szczęście ludu królestwa. Uznając, że nadarza się okazja do udzielenia
dobrej rady ludziom świata, Rama powiedział Sicie, iż nie jest właściwe,
aby oddawała cześć abstrakcyjnemu Bogu, gdy tuż obok mamy ojca i matkę
jako żyjących bogów, którzy poświęcili tak wiele, by nas wychować.
Powiedział, że ojciec i matka każdego są równi żywemu Bogu.
Powinniście zrozumieć, że wszelkie życie na ziemi jest aspektem Boga, a
ojca i matkę szczególnie należy traktować jak żywych bogów. Jeśli nie
potraficie modlić się o dobro otaczającej was społeczności, o dobro
tych, w których mieszka Bóg, jak możecie oddawać cześć niewidzialnemu
Bogu? Najważniejsze, co winniście robić, jest troszczenie się o dobro
społeczności, w której się znajdujecie.
Tego rodzaju szerokie widzenie mieli w starożytności nawet zwykli
królowie. Zawsze robili pewne rzeczy w poczuciu obowiązku i bardzo dbali
o swoich poddanych. Oto małe opowiadanie dla ilustracji tego faktu.
Swego czasu żył król, który uważał za swój pierwszy obowiązek zabieganie
o dobro ludu i robił wiele w tym kierunku. Uważał, że poddani tworzą
ciało króla, a król tworzy serce poddanych. W ten sposób ustalił się
bliski związek między królem i poddanymi. Cokolwiek król robił, zawsze
miał na uwadze dobro ludu.
Pewnego dnia król chciał mieć oliwną kąpiel, więc posłał po królową, aby
namaściła mu ciało. W dawnych czasach nie wykorzystywano służących ponad
niezbędne minimum. Jeśli trzeba było coś zrobić dla męża, robiła to
tylko żona, a nie służba. Nawet gdy była to jakaś drobna praca,
wykonywała ją żona, mimo że była królową. Królową była dla świata, ale
dla swojego męża była żoną. W tym opowiadaniu królowa jest osobą o
szerokich horyzontach i oddaną służeniu swojemu mężowi.
W dawnych czasach we wszystkich komnatach, w których bywali król i
królowa, znajdowały się długie duże lustra. Król siedział, a królowa
nacierała go oliwą. Królowa zauważyła, że mąż ma na głowie kilka siwych
włosów. Widząc te cztery czy pięć siwych włosów na głowie króla, królowa
pomyślała, że mąż starzeje się z dnia na dzień. Pojawienie się siwych
włosów traktuje się jako pierwszą oznakę starości i pierwszy krok ku
zakończeniu podróży życia. Drugim krokiem jest krótkowzroczność, trzecim
- utrata zębów, a ostatnim - zmarszczki na twarzy. Królowa pomyślała, że
pierwszy krok jest już widoczny, dlatego zrobiło się jej smutno i
zaczęła płakać.
Dzisiaj, na skutek wpływu kalijugi, każdy stał się stwórcą, chce być
Wiśwamitrą i kreować własne stworzenie. Gdy włosy siwieją, ludzie
farbują je, gdy wypadają zęby, wstawiają sztuczne, gdy pojawia się
zaćma, poddają się operacji oczu, zaś zmarszczki starają się ukryć pod
makijażem. W ten sposób mogą przeciwdziałać pierwszym objawom starości,
ale ostatecznie koniec musi przyjść i nic się na to nie poradzi.
W wielkim lustrze przed sobą król zobaczył królową we łzach, więc
natychmiast zwrócił się do niej z pytaniem o powód płaczu. Królowa
powiedziała prawdę, wyjawiając też swoje myśli. Król miał dobre cechy;
od razu zorientował się, że to, co przyszło na myśl królowej, było
prawdą. Zaczął więc wyjaśniać jej, że nikt nie może żyć wiecznie i że
ciało na pewno któregoś dnia upadnie. W obliczu nieuchronności śmierci
postanowił przekazać stery królestwa swoim ministrom i udać się do lasu,
by tam spędzić pozostały swój czas na kontemplacji Boga. Tę decyzję
podjął od razu. Dokończył kąpiel i posłał po ministrów. Ministrowie
bezskutecznie próbowali przekonać króla do zmiany zdania. Król pozostał
przy swojej decyzji, nakazując ministrom, aby dbali o królestwo, gdyż on
odchodzi do lasu, by cieszyć się królestwem atmy i królestwem boskości.
Kazał ministrom poinformować lud o swojej decyzji. Ta wiadomość lotem
błyskawicy rozeszła się po mieście. Wszyscy ludzie - od dzieci po
starców - przybiegli do króla. Prosili, aby nie opuszczał miasta i nie
szedł do lasu. Mówili, że jest on niczym serce w ciele. Jeśli serce
odejdzie, jak ciało ma żyć? Stwierdzili, że jeśli król odejdzie, oni
porzucą swoje życie.
Król jednak nie ukrywał prawdy i przedstawił ludziom swoje odczucia
następująco. "Ludzkie ciało, które składa się z pięciu żywiołów, nie
jest trwałe - któregoś dnia musi upaść. Nasi przodkowie mówili, że czas
życia człowieka normalnie wynosi sto lat, ale nie należy na tym
stwierdzeniu polegać. Śmierć może przyjść w każdej chwili - w
dzieciństwie, w młodości, albo na starość. Ciało na pewno kiedyś
upadnie. Nie wiadomo, czy stanie się to w lesie, w mieście, czy na
szerokich wodach. Jedyną pewną rzeczą jest śmierć. Do mnie zawitała już
starość, dlatego pozostałe lata życia chcę spędzić na myśleniu o Bogu!"
Widząc to zdecydowanie króla, ludzie zalali się łzami. Do Boga modlili
się o długie życie króla, jego samego zaś poinformowali o swoim
postanowieniu pójścia z nim do lasu. Król pomyślał, że nie byłoby
właściwe, aby postępował wbrew życzeniom swoich poddanych, dlatego
pozwolił im postąpić, jak chcieli. Ponieważ ludzie modlili się szczerze
i całym sercem, Pan był zadowolony. Pojawił się przed nimi i spytał,
czego chcą. Wszyscy jednym głosem poprosili Pana, aby obdarzył króla
drugą setką lat życia.
Bóg powiedział, że ich jednomyślność i oddanie tak Go zadowoliły, że
obdarzył króla dwustu latami życia. Ludzie pośpiesznie wrócili do króla
i z wielką radością oznajmili mu błogosławieństwo Boga. Król także
bardzo się ucieszył. Królowa, gdy się o tym dowiedziała, przyszła do
króla i oświadczyła mu, że teraz ona udaje się do lasu.
Ludzie myśleli, że królowa rozgniewała się, gdyż wyprosili u Boga
dobrodziejstwo długiego życia dla króla, a dla niej nie. Królowa
pogrążyła się w głębokiej medytacji i dostąpiła łaski wizji Pana. Gdy
Pan pojawił się przed nią, pierwszą rzeczą, o jaką zapytała, było czy
prawdą jest, iż obdarzył On króla dwustu latami życia. Pan odrzekł, że
tak było. Królowa powiedziała, że jest szczęśliwa, iż król będzie żył
dwieście lat, ale też spytała: "Jakie dobro płynie z tego, że król żyje
dwieście lat, jeśli kochani ludzie, którzy zapewnili to dobrodziejstwo,
nie będą żyć dwieście lat?". Wtedy Pan obdarzył dwustuletnim życiem
także poddanych króla. Królowa zauważyła: "Długie życie króla nabiera
sensu tylko wtedy, gdy tacy dobrzy ludzie mają też długie życie. Tak
powinien wyglądać nierozerwalny związek między ludem i królem".
Pan był tak zadowolony, że dwustuletnim życiem obdarzył nie tylko króla
i poddanych, ale też królową, która okazała wielkie serce i poświęcenie.
Morałem tej historii jest to, że największą jadżnią jest poświęcenie.
Zdolność do poświęcenia jest najważniejszą ze wszystkich cech. W tym
przypadku, dzięki temu, że ludzie poświecili się i modlili o długie
życie króla, zasłużyli na dwustuletnie życie. Podobnie, król chciał
poświęcić wszystko i odejść z pustymi rękami, a królowa okazała wielkie
serce i poświęcenie, dlatego otrzymali dobrodziejstwo długiego życia.
Nic nie jest większe od poświęcenia.
W tym miejscu powinniśmy zastanowić się nad wewnętrznym znaczeniem słowa
poświęcenie lub ofiara. Aby móc korzystać z dóbr, które posiadamy,
takich jak dom, który zajmujemy, grunt i inne, rządowi płacimy od nich
podatek. Gdy ktoś nie płaci podatku za którąś z własności, rząd
sprzedaje ją i pobiera ten podatek. Taka praktyka jest powszechna.
Analogicznie, jadżnia, czyli ofiara, jest czymś podobnym do podatku,
który musimy płacić Panu, aby odpokutować za nasze grzechy i złe
uczynki. Powinniśmy umieć poświęcać się i z radością płacić Panu podatek
za grzechy. Poświęcenie da wam tyle szczęścia, że nic innego temu nie
dorówna. Praca, wykształcenie czy cokolwiek innego nie da wam tyle
szczęścia, co poświęcenie.
*
* *
tłum.: Kazimierz Borkowski
red. Izabela Szaniawska
Źródło: www.sssbpt.info/english/sum1974p2