Zgodnie z Wedami, to, co przekazano wam wczoraj jako znaczenie słowa
swadha, jest także znaczeniem słowa swaha. Słowo swaha jest czymś o
znacznej wadze. Niektórzy ludzie twierdzili, że w Wedach nie ma źródła
tego słowa. Mówi się, że swaha ma jakieś odniesienie do obrządku homa
(ofiary rytualnych artykułów w ogniu) i że nie wywodzi się wprost z Wed.
W przypadku homy, podczas ofiarowania czegoś bogom, słowo opisujące
ofiarę zwykle kończy się na swaha, dlatego ludzie myśleli, że nie ma
ono żadnego związku z Wedami. Inni uważali, że słowo swaha ma jakiś
związek z przodkami, gdyż używamy go podczas ofiary dla nich i odnosi
się ono do bogów. Znaczenie tych dwóch słów, swadha i swaha, wyjaśnia
się tak, jak gdyby były ze sobą związane. Swahę widzimy też w
zakończeniach takich wyrażeń jak Keśawaja swaha, Madhawaja swaha,
Indraja swaha itd. W naszym codziennym życiu słowa te pojawiają się
całkiem często. Podczas składania ofiary wypowiadamy wiele słów i wiele
artykułów wrzucamy do ognia, zaś użycie słowa swaha ma znaczyć, że
wszystko powinno zostać spalone i strawione. W tym samym znaczeniu
ludzie używają też słowa suhuta.
W tym względzie muszą pojawić się wątpliwości. Niezależnie, czy
wypowiecie słowo swaha czy nie, wszystko, co wrzucicie do ognia, na
pewno zostanie spalone. Naturą ognia, a zarazem jego cechą jest spalanie
i pochłanianie wszystkiego, co się do niego wrzuci. Skoro tak jest,
dlaczego używamy słowa swaha i swadha i modlimy się, aby to, co
ofiarowaliśmy w ogniu, zostało spalone? Jednak w Wedach używa się słów
swadha i swaha. Wedy podają, że wewnętrznym znaczeniem tych dwóch słów
jest to, że mają one na celu zadowolić Boga w kontekście homy, a także
zadowolić osobę, która przewodzi ceremonii. Gdy przyjrzymy się słowu
swaha, zauważymy, że pochodzi ono od złożenia swawakaha. Opierając się
na takim złożeniu, zrozumiemy, że swaha jest wypowiedzią (waka)
Pradżapatego.
Słowem swaha opisujemy Saraswati jako wakrupani, czyli ucieleśnienie
wszelkiej mowy. Musimy też rozumieć, że to słowo oznacza fakt, iż jest
ona ucieleśnieniem wszystkiego, co zawierają Wedy.
Innym podejściem do tego słowa jest postrzeganie go jako su-aha.
Oznacza to, że przekazywane jest światu powodzenie niesione przez głos
Pradżapatego. Istnieje jeszcze inna kombinacja dająca słowo swaha:
swa-atmanam-aha. Rozumiemy ją jako coś, co traktuje o wiedzy o atmie i
wyraża pełne znaczenie słowa śakti.
Tak więc, słowo swaha jest interpretowane różnorako i podaje się wiele
alternatywnych jego znaczeń. Rozumiemy, że jest to coś odnoszącego się
do śakti Pradżapatego, ale nie należy mylić go z czymś związanym z
kończeniem ofiary. Każde słowo Wed ma dwa aspekty: pratjaksza i
paroksza, tj. to, co widać bezpośrednio i to, co trzeba wywnioskować.
Słowo agnihi ma aspekt, który wywodzi się z agrihi, formy bezpośredniej
władzy. Słowa agnihi i agrihi reprezentują pratjakszę i parokszę,
bezpośredni przejaw i wniosek. Ten sam aspekt opisał Kalidasa w swoim
tekście Kumara Sambhawam stwierdzając, że Pradżapati ma dwa aspekty -
bezpośredni i ten drugi, czyli parokszę.
Jakie mamy przesłanki pozwalające rozumieć, że słowo swaha zadowoli
bogów i że zadowoleni bogowie obdarzą zadowoleniem mistrza ceremonii?
Nasze Wedy mówią, że bogowie są zadowoleni z użycia słowa swaha, gdyż
zawiera się w nim siła życia i dlatego darzą zadowoleniem mistrza ceremonii.
W mantrach są różne typy mocy. Czasami odnosimy wrażenie, że są one po
prostu zbiorem słów bez żadnej szczególnej mocy. Moc kryjącą się w
mantrach mogą zrozumieć tylko osoby dobrze je znające. Chociaż
bezpośrednio nie możemy dostrzec związku, jaki istnieje między boskością
i ludźmi, niemniej, ponieważ jest to paroksza, możemy wywnioskować, że
taki związek istnieje dzięki mantrom. W prostych rzeczach, takich jak
maszyny, widzimy bezpośrednie świadectwo ich sił. W tym kontekście
niewłaściwie jest myśleć, że stworzone przez Boga mantry nie mają takich
sił.
Oto odpowiedni przykład. Przypuśćmy, że podróżujecie samolotem z
Bangalore do Delhi. Wiecie, że pilot może utrzymywać łączność z
lotniskami w Delhi i Bangalore, chociaż nie możecie zobaczyć żadnego
bezpośredniego dowodu łączności miedzy samolotem a którymś z portów
lotniczych. W tym przypadku nie widzimy pratjakszy, czyli bezpośredniego
dowodu, ale moce obecne w maszynach na lotnisku i w samolocie pozwalają
im na łączność. Tego rodzaju łączność jest związkiem wnioskowanym.
Przykładem bezpośredniego, widzialnego dowodu może być rozmowa
telefoniczna między tym miejscem a Bangalore. W tym przypadku widzimy
druty telefoniczne, które łączą jedno miejsce z drugim i wiemy, że te
druty przenoszą informację. Ten przykład ilustruje pratjakszę.
Gdy składamy w ofierze w ogniu różne materiały, widzimy, że są spalane
na popiół. To możemy również nazwać pratjakszą, czyli bezpośrednim
widzeniem. Ale to, że spopielany materiał został dzięki mantra-śakti
przekazany osobie, dla której był przeznaczony, jest czymś, czego nie
możemy zobaczyć bezpośrednio, inaczej niż to dzieje się w przypadku
pratjakszy.Za taką sytuację odpowiada paroksza, czyli pośrednio
dowiedziony związek. Aspekt ten mogą zrozumieć tylko osoby, które w
pełni opanowały Wedy. Parokszą jest owo dojście do wniosku, że ofiara
składana podczas wypowiadania imion Indra, Rudra lub Waruna rzeczywiście
do nich dociera. Parokszę mogą dobrze zrozumieć ci, którzy znają moce
tych mantr, gdyż dla nich jest ona równie przekonująca jak bezpośredni
dowód.
Weźmy inny przyziemny przykład. Kiedyś pewien stary człowiek, który
posiadał wiarę w formalne rytuały, składał coś w ofierze dla swojego
nieżyjącego ojca w rocznicę jego śmierci. Nieco przesiąknięty
nowoczesnością młody wnuk tego starca podszedł do dziadka i wyśmiewał
jego myślenie, że ofiara naprawdę trafi do jego ojca i to, że posiadał
tak ślepą wiarę. Mądry starzec powiedział wnukowi, że moc mantr jest
taka, że bez wątpienia zaniosą ofiarę do zmarłego ojca. Wyjaśnił mu, że
zrozumienie tego w rzeczywistości wykracza poza pojmowanie prostych
ludzi i że mogą to docenić tylko ludzie dobrze znający takie aspekty
mantr. Wnuk był bystry, ale brakowało mu dobrych cech. Chciał sprawdzić
skuteczność mantry. Poprosił dziadka, aby poszedł na pierwsze piętro
budynku, a sam wypowiedział mantrę składając jednocześnie ofiarę, po
czym spytał dziadka, czy ofiara dotarła do niego. Gdy dziadek odrzekł,
że ofiara nie dotarła do niego, on stwierdził, że skoro mantra nie
zdołała przenieść ofiary nawet na pierwsze piętro, tym bardziej nie
mogła zanieść jej do ojca dziadka, który prawdopodobnie był daleko stąd
w odległym świecie. Wtedy doświadczony dziadek wyjaśnił mu, że
recytowana mantra była odpowiednia dla innego świata, nie mogła więc
zanieść ofiary dziadkowi na pierwszym piętrze tego samego domu. Spytał
go, czy jeśli napisze do ojca mieszkającego w Madrasie, lecz zaadresuje
do Bombaju, to list do niego dotrze. Mantra-śakti jest czymś, co odnosi
się do drugiego świata, jak więc ofiara ma dojść do dziadka, jeśli on
siedzi na pierwszym piętrze tego samego domu? Jeśli recytujecie właściwą
mantrę, stosowną do miejsca, w którym chcecie przejawienia się jej
skutku, nie ma wątpliwości, że ten skutek zaistnieje tam, gdzie powinien
zaistnieć. Nawet jeśli nie znacie miejsca, dokąd ofiara ma trafić i
nawet jeśli nie znacie osoby, która ma ją zanieść, to takie osoby,
których obowiązkiem jest zanieść ofiarę do tego miejsca, niewątpliwie są
gotowe to uczynić.
W tym kontekście możemy też posłużyć się przyziemnym przykładem.
Załóżmy, że jeden z waszych przyjaciół mieszka w Kalifornii w budynku
przy Alei Napoleona i pod ten adres wysyłacie list. Nie znacie ani ludzi
w urzędzie pocztowym, którzy zanoszą listy, ani nie widzieliście tego
domu, ulicy czy adresu w Kalifornii, niemniej list dochodzi do
przyjaciela. Jak przyjmujecie tę sytuację, gdy osoby, których nigdy nie
znacie ani nie widzieliście, zanoszą list do miejsca, którego nie
widzieliście? Czy będziecie wątpić w dostarczenie listu tylko dlatego,
że nie znacie osób, które pracują na tamtejszej poczcie i że nie znacie
miejsca, do którego list jest zaadresowany? Waszym obowiązkiem jest
jedynie napisać właściwy adres na kopercie. Za dostarczenie listu
odpowiada placówka pocztowa, a nie wy. Chociaż nie znacie osób, które
mają dostarczyć list, wasz list zostanie dostarczony pod właściwy adres.
Analogicznie, jeśli wypowiecie słowa swaha i swadha, wypowiecie właściwą
mantrę i złożycie ofiarę bogu ognia, nie ma żadnej wątpliwości, że bóg
ognia dostarczy ją do miejsca określonego w intencji składanej ofiary.
Ponieważ w tych pradawnych czasach istnieli święci ludzie, którzy
rozumieli moc takich mantr, byli zdolni utrzymać cały świat w swoich
dłoniach. Jest na ten temat krótkie opowiadanie. Uddalaka miał córkę
imieniem Sudżata. Została wydana za wielkiego uczonego Ekapadę, który z
radością spędzał czas, przekazując swoim uczniom Wedy. Podczas gdy mąż
uczył Wed, żona również angażowała się w prace związane z nauczaniem Wed
lub pomagała mężowi. Dzięki temu nauczyła się poprawnego akcentu i
wymowy mantr wedyjskich. Za każdym razem, gdy ktoś robił błąd, dziecko w
jej łonie mówiło, że jest to błąd. Uddalaka wściekał się, że małe
dziecko w łonie już go poprawia i rzucił na nie klątwę, aby się urodziło
pokręcone. Z czasem Sudżata urodziła syna, który miał osiem deformacji w
ciele z powodu klątw rzuconych przez Uddalakę. Syn miał na imię
Asztawakra (dosł. osiem zgięć).
Kiedy Sudżata była w dziewiątym miesiącu ciąży, Ekapada wyjechał na dwór
Dżanaki, aby wziąć udział w dyspucie wedyjskiej, zwyciężyć i dzięki temu
zarobić pieniądze. W tamtych czasach riszi nie mieli zwyczaju
oszczędzania pieniędzy na przyszłość, gdyż rozumieli, że życie jest
czymś przelotnym i nie myśleli nad zbyt odległą przyszłością. Dzisiaj
staramy się wybiegać daleko w przyszłość. Zaraz gdy urodzi się syn,
wpłacamy pieniądze do banku, aby móc wysłać go za granicę po wyższe
wykształcenie, nie myśląc nawet o tym, czy syn w ogóle będzie tak długo
żył, a jeśli będzie żył, czy będzie w stanie uczyć się tak dużo. Dlatego
Ekapada udał się w drogę, aby zdobyć pieniądze na potrzeby dziecka. Gdy
dowiedział się o dyspucie wedyjskiej na dworze króla Dżanaki, tam
wyruszył. Pech chciał, że Ekapada przegrał spór z innymi uczonymi, a
jako przegrany musiał zostać na dworze.
Po pewnym czasie Sudżata zdała sobie sprawę z tego, że jej mąż nie
wróci. Wkrótce też urodziła syna, Asztawakrę. W tym samym czasie żona
Uddalaki także urodziła syna nazwanego Śwetaketu. Zatem Śwetaketu i
Asztawakra byli kuzynami. Ponieważ nie było męża Sudżaty, Uddalaka
sprowadził ją i Asztawakrę do swojego domu. Od tego dnia Śwetaketu i
Asztawakra wzrastali w bliskiej przyjaźni. Asztawakra myślał, że jego
ojcem jest Uddalaka. Któregoś dnia, gdy Asztawakra siedział na kolanach
Uddalaki, Śwetaketu przyszedł i kazał mu zejść dodając, że jeśli mu na
tym zależy, niech usiądzie na kolanach własnego ojca.
Usłyszawszy to, Asztawakra pobiegł do matki i zapytał ją o prawdziwą
historię swojego urodzenia i o imię ojca. Sudżata opowiedziała mu całą
historię, na co ten wraz ze Śwetaketu udał się na dwór Dżanaki. Na
dworze odbyła się dysputa, którą chłopcy wygrali, dzięki czemu uwolnili
Ekapadę i sprowadzili go do domu. Matka Sudżata bardzo się tym ucieszyła
i była szczęśliwa. Powiedziała, że chociaż wielu ojców uwolniło synów
lub ich poczęło, rzadkością jest przypadek, w którym syn przywraca ojca.
Serdecznie dziękowała mu za ten dar. To dziecko nabyło w łonie takich
cech tylko dzięki mocy mantr.
Innym przykładem w naszych puranach, w którym dziecko w łonie matki
nabyło takiej wiedzy jest przypadek Abhimanju, który przed urodzeniem
nauczył się szczegółów padmawjuhy (labirynt w kształcie lotosu jako
formacja wykorzystywana w walce). W tamtych czasach w zwyczaju było
bardzo staranne dbanie o kobiety w ciąży i zabieganie o to, by zawsze
były szczęśliwe. Pozwalano im słuchać tylko świętych opowieści i rzeczy.
Zawsze przynoszono im tylko dobre wiadomości. Właśnie w takich warunkach
dziecko w łonie doświadcza tylko szczęśliwych sytuacji i dzięki temu
później staje się szczęśliwą osobą. Niestety, dzisiaj ciężarne kobiety
oglądają różnorodne filmy, przez co również dziecko już w łonie matki
rozwija złe idee, a zaraz po urodzeniu obiera ścieżkę daleką od
świętości. Zatem, cała przyszłość dziecka zależy od zachowania ciężarnej
kobiety, w której łonie dziecko wzrasta.
Nie ma wątpliwości, że jeśli dzisiaj obierzemy świętą ścieżkę i będziemy
właściwie postępować, w przyszłości nasze dzieci także zdobędą dobrą
reputację i pójdą świętą ścieżką. Chociaż bezpośrednio nie widać
wielkości mantr, z dociekania wynika, że jest pewne, iż przekazują
skutki. Niektórzy ludzie utrzymują, że nie jest ważne, aby mantry
wypowiadać z właściwym akcentem i właściwym naciskiem w odpowiednich
miejscach i że można je traktować jako zwykłe zbiory słów. Nasza
młodzież nie rozumie i nie zna boskiej ścieżki ani niczego, co odnosi
się do kultury naszego kraju. Modne stały się wypaczone poglądy i
udzielanie odpowiedzi, które są zupełnie nieistotne.
Pobożny dziadek pewnego razu recytował mantrę sandhja, wypowiadając przy
tym słowa "Keśawajaswaha", "Narajanajaswaha", "Madhawajaswaha"
itd. Przy każdym takim imieniu połykał niewielką ilość wody. Wnuk, który
siedział w pobliżu przy stole i odrabiał lekcje, oglądał to wszystko i
spytał dziadka, dlaczego, skoro tak chce mu się pić, nie wypije całej
szklanki wody jednym haustem. Dziadek nie odpowiedział od razu, gdyż nie
chciał przerywać swojej mantry sandhja.
Później, wnuk podczas odrabiania lekcji ciągle maczał pióro w kałamarzu
i pisał. Maczał za każdym razem, gdy atrament w piórze wypisywał się lub
wysychał. Widząc to, dziadek spytał wnuka, dlaczego tak postępuje
zamiast przechylić kałamarz i mieć cały atrament za jednym zamachem.
Wnuk odpowiedział, że gdyby wylał cały atrament na kartkę, nie byłoby
widać słów. Wtedy dziadek powiedział, że gdyby połknął całą wodę za
jednym razem, mantr nie można by było usłyszeć. Jeśli w przypadku mantr
nie wypowiecie za każdym razem właściwego imienia uzupełnionego o
dodatek swaha i nie wykonacie przepisowych czynności, nie przyniosą
one spodziewanych korzyści. Tak jak w przypadku pisania, o ile nie
użyjecie atramentu w sposób umiarkowany, po odrobinie, litery nie będą
się wyróżniać, będą się zlewać, tak samo musimy rozumieć sytuację w
przypadku Wed. Jeśli czegoś nie rozumiecie, o wiele lepiej będzie, jeśli
powstrzymacie się od zadawania pytań nie na miejscu. Powinniście starać
się zrozumieć znaczenie tych mantr.
Mam nadzieję, że w ciągu tego miesiąca uczestniczenia w tutejszych
seminariach, będziecie słuchać treści przekazywanych przez różnych
uczonych i nabędziecie sił niezbędnych do zrozumienia tego, czego
nauczają was podczas wieczornych dyskursów.
* * * * *
tłum.: Kazimierz Borkowski
red. Izabela Szaniawska
Źródło: http://www.sssbpt.info/english/sum1974p1.htm