Pawitratma swarupy!
Jeden z uczniów Śankary napisał ten szczególny werset opisujący
wyjątkowość Gity, dhjany (medytacji), poświęcenia i szczególne
cechy, jakie mają różne imiona Pana. Każe się nam śpiewać Gitę.
Śpiewając Gitę, odwracamy umysł od materialnych pragnień i łagodzimy
nasz niepokój. Gita, jako esencja wedanty, jest królewskim traktem
do zbawienia. Tak mówi także Sai. W wersecie tym stwierdza się, że
istnieje tysiąc imion Pana.
W naszym kraju jest w zwyczaju uważać, że Pan ma wiele postaci i imion,
takich jak Hari, Śiwa itd. O Bogu mówi się, że jest sahasra śirsza
puruszaha, czyli osobą o tysiącu głowach. Niektórzy uważają, że
Śripati odnosi się do Wisznu, a inni mówią, że do Śiwy. Takie spory to
strata czasu. Te liczne imiona i postacie Pana zmuszają was do
dostrzeżenia Jego wszechobecności, którą określa się jako promieniujące
światło. Reprezentuje On wszystko, co napisano w naszych świętych
pismach. Jest ucieleśnieniem pomyślności. Jest Śabda Brahmanem, itd.
Zatem, Śripati nie jest żadnym imieniem, lecz oznacza boską atmę.
Określenia bądź tytułu Śri używa się do zaznaczenia świętości
wszystkich rzeczy, którym należy się cześć. Przypisuje się je ludzkim
ciałom, które są tymczasowe i składają się z pięciu materialnych
żywiołów, w celu wyrażenia naszego szacunku. Tego samego tytułu używamy
także w przypadku Pana, ponieważ ciało, w jakim przychodzi jest
tymczasowe. W przypadku Ramy czy Kriszny używamy Śri, gdyż te imiona
odnoszą się do ich ciał, które były nietrwałe. Tak więc słowa Śri
używamy do przypisywania świętości zniszczalnym ciałom.
W przypadku Śiwy, Śankary i Iśwary nie mówimy Śri Śiwa czy Śri
Śankara, ponieważ te imiona oznaczają trwałość. Tutaj taki tytuł nie
miałby sensu, gdyż Śiwa tattwa nie ma ciała ani formy. Jest ona
wieczna i nie przyjmuje ciała. Słowo Śri znaczy mangala, czyli
pomyślność. Ponieważ mangala jest trwała, kogoś, kto jest mężem takiej
mangali nazywa się Śripati. Tutaj Śri znaczy, że boskość jest
trwała, niezmienna i niepodzielna, i można ją czcić pod dowolną postacią
Pana.
Mówi się, że Wisznu lata na orle Garudzie. Siwę także nazywamy Nandi
Wahaną (jeżdżącym na byku Nandi). Brahmę nazywamy mężem Saraswati. Mamy
wiele podobnych określeń. Inaczej mówiąc, przypisujemy wiele cech tym
imionom i postaciom. Wynika to tylko z naszego pojmowania tych różnych
imion i postaci. Po głębszym rozważeniu tej sytuacji dojdziemy do
wniosku, że Bóg zamieszkuje we wszystkich dźiwach i w całym
stworzeniu. Gdy mówimy "Dźantunam nara dźanma durlabham", mamy na
myśli to, że spośród wszystkich zwierząt ludzkie narodziny są
najrzadsze. W mowie potocznej, gdy nadmieniamy dźantu, myślimy o
zwierzęciu. Słowo to wywodzi się od rdzenia dźan (poczynać, stwarzać).
Cokolwiek rodzi się z łona matki nazywa się dźantu. Innym słowem na
określenie zwierzęcia jest paśu, a ten, kto opiekuje się zwierzętami
jest nazywany paśupatim (panem zwierząt). Imię Paśupati nadane Panu
wynika z faktu, że dba on o wszystkie zwierzęta. Paśupati oznacza Iśwarę.
Wiemy, że Gopala (pasterz krów)to imię Kriszny. Te dwa imiona wskazują,
że tym, kto dba o dobro wszystkich zwierząt, jest Bóg, noszący różne
imiona. Powinniśmy dokonać syntezy tych na pozór różnych interpretacji.
Nie przywiązując zbytniej wagi do tych imion oraz pojmowania Wisznu jako
męża Lakszmi czy Brahmy jako męża Saraswati, dobrze będzie nadać Panu
jedno imię: Pasalanatha. Zakończy to całe to zamieszanie związane z
rozróżnianiem imion. Słowo Pasalanatha oznacza, że jest On również panem
dźiw. Jest to też sposób na wyrażenie jedności boskości. Z drugiej
strony, możemy wysnuć ten sam wniosek o jedności i zarazem osiągnąć
zgodność z puranami, przyjmując, że pa znaczy Parwati, sa -
Saraswati, a la - Lakszmi i tego, kto jest nathą (panem) tych trzech
postaci, uważać za Pasalanathę.
Teraz możemy pogodzić różnice między wahanami, czyli wierzchowcami,
tych Panów. Wiemy, że jedną wahaną jest Garuda, drugą Nandi, a trzecią
Hansa (łabędź). Jeśli przyjmiemy jedno słowo na określenie wierzchowców
- Wihanga, wówczas obejmie ono wszystkie trzy imiona. Wi oznacza
Wriszabhę, czyli Nandi, ha Hansę, a ga - Garudę, zatem całe imię
Wihanga stanowi oczekiwaną syntezę.
Wszystkie imiona Boga powinniśmy uznawać za jedno i to samo. Właśnie w
takim znaczeniu uczeń Śankary użył słów Śripati rupam. W tym wersecie
użyto też innego słowa, sadźdźana-sangam, które mówi, że tylko dobre
towarzystwo może wykorzenić złe idee. Same pudże czy odwiedziny
świętych miejsc na niewiele się zdadzą. Przebywając wśród świętych i
dobrych ludzi, spontanicznie czujecie się dobrzy i rozwijacie dobre
cechy. Zarówno wasze dobre, jak i złe cechy zasadniczo zależą od
społeczności, w której się obracacie. Zatem, jeśli zależy wam na nabyciu
dobrych cech, musicie przebywać w dobrej społeczności. Trzymając się
dobrego towarzystwa, otrzymujecie możliwość rozwijania dobrej pracy i
dobrych idei. W trzecim wierszu tego wersetu uczeń Śankary zapewnił, że
dobre towarzystwo jest niezmiernie ważne.
W czwartym wierszu powiedziano, że swój majątek musicie dzielić z tymi,
którzy zasługują na pomoc. Biedni ludzie, posiadający rodziny, zasługują
na taką dobroczynność. Sannjasini, którzy nie mają obowiązków, nie
potrzebują jej. Część tego, co zarobicie, musi zostać odłożona na
przyszłość i dla waszych dzieci. Część powinna zostać użyta na dobre
cele, na dobroczynność i pomoc innym. W ten sposób swój dobrobyt
wykorzystacie w święty sposób.
Większość z nas jest skłonna wierzyć w Boga, gdy spełniają się nasze
pragnienia, i traci wiarę, gdy życie przebiega wbrew naszym życzeniom.
Jednak żadna z tych sytuacji nie ma nic wspólnego z prawdą o Bogu. Złe
skłonności łatwo stają się ustalonymi zwyczajami. Choroby w postaci tych
nawyków nie można wyleczyć mechaniczną sadhaną.
Oto mała opowiastka na ten temat. Pewien człowiek cierpiał na
niestrawność. Na próżno zażywał liczne lekarstwa, gdyż dolegliwość stała
się chroniczna. Na szczęście na jego drodze pojawił się święty i
zaproponował mu sposób na wyleczenie z tej choroby. Powiedział, żeby
przez cały dzień żuł i ssał kawałki soli kamiennej. Stosując się do tej
rady przez jakiś czas, doznał znacznej ulgi. Człowiek ten zwykł rozdawać
dzieciom słodycze podczas świąt. W czasie święta Dipawali odwiedził
różne sklepy, ale w każdym stwierdzał, że laddu jest gorzkie. Był to
wynik jego ssania soli. Jeden ze sprzedawców, który znał jego zwyczaj
ssania soli, zasugerował, aby umył usta zanim spróbuje laddu. Gdy
zastosował się do tej sugestii, stwierdził, że laddu jest słodkie. W
taki sam sposób, jeśli ulegacie swoim złym nawykom, nie czujecie
słodyczy i uświęcającego zapachu świętego towarzystwa boskich
osobistości, z którymi się spotykacie. Korzyści z dobrego towarzystwa
możecie odnieść tylko po oczyszczeniu umysłu. Dopiero wtedy możecie
cieszyć się błogością atmy.
Właśnie w takim kontekście zwykło się używać stwierdzenia "Jad bhawam
tad bhawati" (jakie uczucia, taki skutek). Przedmioty wyglądają różnie
z różnych punktów widzenia. Wygląd świata jest zgodny z kolorem
okularów, jakie nosicie. Zmiana w kolorze otoczenia wynika ze zmiany
koloru okularów. Z tego powodu wielu ludzi nie przyswaja dobrych idei z
dobrego towarzystwa - trzymają się oni swoich uprzedzeń, z góry
przyjętych założeń i zajęć. Podczas satsangi Kumbhakarna śle do nich
przesłania snu i zasypiają, innych, którzy nie śpią, nękają marginalne
myśli o swoich biurach itp., a jeszcze inni rozglądają się na wszystkie
strony, dlatego tylko niewielka mniejszość uczestników wchłania dobre idee.
Oto krótka historia z tym związana. Pewien pandit objaśniał
Ramajanę. Kiedyś podjął się robić to przez siedem dni. Kobieta, która
niedawno straciła męża, przychodziła na te dyskursy, licząc na jakieś
pocieszenie. Była regularnym uczestnikiem i zawsze siadywała w pierwszym
rzędzie. Gdy pandit codziennie omawiał Ramajanę, ona ciągle patrzyła
na jego książkę i roniła łzy. Pandit myślał, że to zachowanie wynika z
głębokiego oddania. Dlatego na koniec owych siedmiu dni oświadczył, że
uznając jej regularne uczestnictwo i oddanie, zwyczajowym prasadem
(poświęconym pożywieniem) obdarzy najpierw ją. Dając jej prasad,
spytał czy podobały się jej dyskursy o Ramajanie. Ona bardzo smutno
odpowiedziała, że nie wie, czy pandit recytował Mahabharatę czy
Ramajanę. Powiedziała dalej, że bardzo się smuciła, gdyż czarny
sznurek z tyłu jego książki przypominał jej sznur, jakim zwykł
przepasywać się jej świętej pamięci mąż. Tym samym wyznała, że jej łzy
nie miały żadnego związku z prezentacją Ramajany.
Egoizm zaślepia myślenie. Na przykład, był taki artysta, który dużo
podróżował i zdołał wypracować sobie znaczną reputację. Ale dotąd nie
potrafił zdobyć dostępu do Kriszny. W tej sytuacji usilnie szukał także
aprobaty Pana Kriszny. Mając to na uwadze, pewnego dnia przyszedł na
spotkanie z Kriszną i poprosił go, aby stał spokojnie, tak żeby mógł
namalować jego portret. Przygotował zarys obrazu i powiedział Krisznie,
że w ciągu tygodnia dokończy obraz. Kriszna był antarwasim
(wewnętrznym mieszkańcem), więc znał ego malarza. Po tygodniu malarz
przyniósł gotowy portret zawinięty w białą tkaninę. Gdy w obecności
Kriszny odsłonił obraz, sam był wstrząśnięty brakiem podobieństwa obrazu
do Kriszny. Zupełnie tym zaskoczony, poprosił o jeszcze jeden tydzień na
poprawienie dzieła. Ale następnym razem zdarzyło się to samo. Malarz
próbował w ten sposób kilka razy, ale za każdym razem skutek był równie
zaskakujący. Kompletnie sfrustrowany i przygnębiony chciał opuścić
miasto i wyjechać.
Gdy w tym stanie odjeżdżał, spotkał Naradę. Narada powiedział mu, że
próbować namalować obraz Pana Kriszny jest rzeczą głupią. Pan nie ma
ustalonej postaci i co sekundę może zmieniać twarz. Rzekł: "Jeśli
naprawdę chcesz go namalować, powiem ci, w jaki sposób możesz to
zrobić". I wyszeptał malarzowi coś do ucha. Stosując się do tej rady,
malarz wrócił, zawinął coś w białą tkaninę i ponownie przyszedł do
Kriszny. Tym razem oświadczył Krisznie, że może dowolnie się zmieniać, a
obraz i tak będzie wyglądał dokładnie tak jak on. Gdy usunął tkaninę,
Kriszna zobaczył lustro, które dawało dokładne jego odwzorowanie.
Zatem, jeśli wyobrażacie sobie, że Bóg jest taki czy owaki, nie
postępujecie właściwie. Nie możecie opisać Boga, a wszystkie wasze tego
rodzaju próby spełzną na niczym. Znacznie lepiej oczyścić i rozjaśnić
umysł, wypełnić go miłością i oddaniem, co pozwoli wam dostąpić
prawdziwej wizji Boga.
* * * * *
Tłum. Kazik Borkowski
Źródło: http://www.sssbpt.info/english/sum1973.htm
(wersja robocza, 8.07.2013 r.)