STRONA GŁÓWNA | SATHYA SAI BABA | NAUKI | ORGANIZACJA | PUBLIKACJE | AKTUALNOŚCI | MYŚL DNIA | GALERIA | JEDZIEMY DO SAI | KONTAKT Z NAMI | MULTIMEDIA | DYSKURSY MP3 | LINKI | MAPA SERWISU | SKLEP











:: Zdrowie Bhagawana Śri Sathya Sai Baby




* Komunikaty o zdrowiu Swamiego
* Wywiad dr Safaji
* Rozważania prof. Venkataramana
* List dr Sary Pavana
* Dr Michael Goldstein w studio Radia Sai
* Spotkanie bhadżanowe 16.04.br. we Wrocławiu
* Przesłanie od Phyllis Krystal
* Rozmowa z dr N. Reddym w Radio Sai







Obszerna rozmowa na temat zdrowia Swamiego

prof. G. Venkataramana z dr Narendranathem Reddym

(część 1)

Dr Narendranath Reddy ukończył z wyróżnieniem studia medyczne na Koledżu Medycznym w Tirupati, Andhra Pradesz. Potem przebywał w USA, gdzie specjalizował się w internie na New Jersey College of Medicine and Dentistry. Następnie uzyskał specjalizację w endokrynologii i metabolizmie na Mount Sinai School of Medicine w Nowym Jorku. Był konsultantem i praktykującym internistą-endokrynologiem w Południowej Kalifornii przez ponad 30 lat.
Jako członek Amerykańskiego Kolegium Lekarzy oraz Amerykańskiego Kolegium Endokrynologów wykładał również na Keck School of Medicine przy Uniwersytecie Południowej Kalifornii.
Cztery pokolenia rodziny dr Reddy są wielbicielami Swamiego. On sam przybył do Swamiego w wieku lat pięciu. Od 25 lat, dr Reddy i jego rodzina prowadzą w swym domu Centrum Sai Baby. Jest przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Medycznego Organizacji Śri Sathya Sai Baby. Dodatkowo służy jako Przewodniczący Stowarzyszenia Śri Sathya Sai w Ameryce, jako członek Rady Praśanti i jako dyrektor Światowej Fundacji Śri Sathya Sai, która jest ciałem zarządzającym Międzynarodowej Organizacji Śri Sathya Sai.
Prof. Venkataraman (Prof. GV), wybitny uczony i były wice-rektor Instytutu Wyższego Nauczania Śri Sathya Sai, odbył dnia 16.04.11 drobiazgową rozmowę z dr Reddy'm (Dr NR) na temat zdrowia Bhagawana Baby w studiu Radia Sai. Tekst prezentowany poniżej to zredagowany zapis tej rozmowy.


Prof. GV: Sai Ram, doktorze Reddy, w imieniu nas wszystkich i wszystkich słuchaczy na całym świecie, gorąco witam ciebie w naszym studio. Rzecz jasna, bywałeś tutaj wielokrotnie, jednak teraz okazja jest bardzo wyjątkowa. Wiem, że jesteś strasznie zajęty; czuję się trochę niezręcznie zabierając ci cenny czas. Jednak mam pewien obowiązek do spełnienia i jest coś, w czym jedynie ty możesz pomóc. Tak więc jestem szczególnie wdzięczny, że byłeś w stanie przeznaczyć dla nas i dla wszystkich wielbicieli trochę cennego czasu. Pozwól, że przejdę bezpośrednio do sedna tej rozmowy: jak się ma Swami? Przybyłeś tutaj około 2 tygodnie temu; regularnie bywasz w szpitalu i uczestniczysz w opiece medycznej, jaka jest udzielana Swamiemu. Zatem mając porównanie, w jakim stanie był Swami, kiedy przyjechałeś, jak się czuje teraz? Opowiedz nam, proszę.

Dr NR: Najpierw z miłością i czcią ofiaruję siebie boskim lotosowym stopom naszego najdroższego i kochającego Pana Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Siostry i bracia, pozdrawiam was wszystkich pełnym miłości Sai Ram! Jak już wspomniałeś, przybyłem tu 2 tygodnie temu i zobaczyłem Swamiego w stanie krytycznym na oddziale intensywnej terapii. Jest wyraźny postęp w porównaniu do stanu, w jakim Swami był 2 tygodnie temu, ale dzieje się to powoli.

Prof. GV: Dziękuję doktorze, to jest naprawdę pokrzepiające i jestem pewien, że miliony ludzi na całym świecie tak samo odczuło pana słowa. Teraz, jesteś lekarzem i, rzecz jasna, żarliwym wielbicielem Bhagawana. Faktycznie cała twoja rodzina na przestrzeni chyba czterech czy pięciu pokoleń składa się wyłącznie z wielbicieli. Zatem zamierzam rozmawiać z tobą na trzech różnych płaszczyznach: dr Reddy jako lekarz, dr Reddy jako wielbiciel i dr Reddy jako mój bliski znajomy. Mając to na uwadze, zacznę od pytania, które dotyczy zarówno duchowości jak i medycyny.
Jest powód, dla którego zadaję to pytanie. Niedawno, kiedy przyszedłem do mojego pokoju, czekało na mnie małżeństwo. Nawiasem mówiąc, byli z Ameryki, ale właśnie wrócili do Indii. Wymieniliśmy okazjonalne pozdrowienia, zamieniliśmy z sobą kilka słów. Nagle jedno z nich powiedziało mi - i było to zupełnie niespodziewane, wręcz powaliło mnie. Ten dżentelmen powiedział, że niektórzy ludzie mówią, że ciało Swamiego jest boskie i żaden lekarz nie powinien go dotykać. Ty jesteś lekarzem, co na to powiesz?

Dr NR: Nie zgadzam się z taką opinią. Tak, ciało Swamiego jest boskie. Jednak sam Swami wspomniał, że "nie jestem mrinmają (tym, co się rozpada); jestem czinmają (pełnią blasku i świadomości)". Tak więc on jest ucieleśnieniem sat-czit-anandy (prawdy-świadomości-błogości). Ale jednocześnie ten wszechwiedzący, wszechobecny i wszechmocny Pan przybył w ludzkiej postaci. Musimy dalej odgrywać swoje role i traktować jego ciało jako ludzkie. W 2003 roku, kiedy Swami doznał pęknięcia kości biodrowej, lekarze zbadali i pomogli jego ciału. Oni muszą wykonywać swój obowiązek. Swami ani nie ganił ich, ani nie powiedział, że tego potrzebował. Jednak oni muszą grać swoje role. Podobnie my, interniści, musimy odgrywać swoją rolę. To jest odpowiedź na twoje pytanie.
Przypominam sobie incydent, który wydarzył się za czasów Kriszny, o którym wspomina Bhagawata. Kiedy Kriszna, najwyższy parabrahman, skaleczył się w palec podczas krojenia trzciny cukrowej, z palca zaczęła płynąc krew. Kriszna mógł zatrzymać krwawienie samą swoją sankalpą (wolą). Były tam jego małżonki Rukmini i Satjabhama, była również jego wielbicielka Draupadi. Satjabhama kazała służbie przynieść jakąś tkaninę, a Rukmini sama zaczęła szukać czegoś, co nadawałoby się na bandaż. Jednak Draupadi spontanicznie w jednej chwili oddarła kawałek swego nowego sari i owinęła go wokół palca Bhagawana Kriszny. Jej serce było wypełnione miłością do Pana.
Moim zdaniem jest to boska gra prowadzona przez Bhagawana, w celu pokazania, że każdy ma swoją rolę do odegrania, zamiast myśleć, że Bóg powinien uzdrowić sam siebie. Tak, on może wszystko. Jak mawia Swami, może zamienić ziemię w niebo, a niebo w ziemię. Jednak trzeba, żebyśmy grali swoją rolę. W tym przypadku lekarze muszą wypełniać swój obowiązek.

Prof. GV: Faktycznie, teraz gdy o tym wspomniałeś, przypomniał mi się wspaniały dyskurs Swamiego wygłoszony w Bangalore, kiedy ogłosił rozpoczęcie budowy Sanskruta Sadhanam. Mówiąc o tym, jak w Gicie Kriszna wyjawia, dlaczego Pan inkarnuje się, Swami dodał wiele uzupełniających szczegółów. Powiedział, że jednym z powodów, dla których Bóg zstępuje jako człowiek, jest nie tylko to, aby wielbiciele mogli Go zobaczyć, ale również aby mieli szansę służenia Mu. W tym celu stwarza wiele różnorodnych okazji. Opowiedziałeś historię o Krisznie; ja również chciałbym przypomnieć podobny epizod z życia Kriszny.
Pewnego dnia Kriszna leżał w łóżku i narzekał na ból głowy. Przyszedł Narada i zapytał, co mu dolega. Gdy Narada poznał problem Pana, poczuł, że coś trzeba uczynić i spytał Kriszny, co ma zrobić. Wtedy Kriszna odpowiedział: "Narado, jesteś wielkim wielbicielem. Muszę położyć na głowie kurz ze stóp wielbiciela, tylko to natychmiast mnie wyleczy. Dasz mi trochę kurzu?". "Ach, Kriszno, co ty mówisz?! Nie mogę tego zrobić" - odpowiedział Narada. Zatem Kriszna kazał mu iść i znaleźć wielbicieli, gotowych dać mu kurz ze swoich stóp.
Narada rusza na poszukiwania i znajduje gopiki, gotowe to zrobić. Tak więc przynosi kurz ze stóp gopik, Kriszna natychmiast kładzie go na głowie i ból ustępuje. Wtedy Kriszna mówi do Narady: "Widziałeś mnie cierpiącego ból, jednak nie chciałeś dać kurzu spod swych stóp". Narada odparł: "Gdybym to uczynił, trafiłbym do piekła". Wtedy Kriszna powiedział: "Taka jest właśnie różnica pomiędzy tobą a gopikami. One są gotowe pójść do piekła; pragną tylko mojego dobra. Kocham takich wielbicieli, którzy myślą tylko o mnie, a nie o sobie".

Dr NR: To piękna historia. Miłość dla samej miłości, spontaniczny potok miłości. Tutaj logika jest bezużyteczna, to jest ponad umysłem i intelektem. Bóg jest ponad umysłem i intelektem. Spontaniczna miłość, jaką okazały gopiki i Draupadi jest tym, czego oczekuje Swami.

Prof. GV: Dobrze, dziękuję doktorze, pozwól mi pójść dalej i zadać naprawdę szczere pytanie z dziedziny medycznej. Tutaj w Radio Sai nadajemy dwa razy dziennie komunikat medyczny wydawany przez szpital: jeden o godzinie 8 rano i drugi o 5 po południu. Niemal w każdym komunikacie pojawia się słowo "krytyczny". Przykro mi to mówić, ale ludzie niepokoją się i denerwują słysząc to słowo. A zatem, co tak naprawdę znaczy to słowo w sensie medycznym i dlaczego jest używane?

Dr NR: Kiedy pacjent ma krytyczną dolegliwość, zostaje przyjęty na oddział intensywnej opieki czy intensywnej terapii. Wtedy mówimy, że stan jest krytyczny. Zazwyczaj zabieramy pacjentów na oddział intensywnej terapii, gdy mają powikłania w wielu narządach na raz, lub kiedy wymagany jest ciągły monitoring i kontrola oznak życia pacjentów, ich parametrów życiowych i wyników badań laboratoryjnych. Na przykład w USA i zapewne również tutaj, jedna pielęgniarka przypada na 10-20 pacjentów. Natomiast na oddziale intensywnej terapii, aby zapewnić taką kontrolę i monitoring, na jednego pacjenta przypadają 3 pielęgniarki. Dla intensywnego i bezpośredniego monitoringu i kontroli pacjenta jest to niezbędne, z powodu ogromu wielorakich, złożonych medycznych problemów, jakie występują. Ponieważ choroba wymaga ciągłego monitoringu i obserwacji, nazywamy ją krytyczną.

Prof. GV: Czy mogę zadać jedno lub dwa małe pytania w celu wyjaśnienia?

Dr NR: Oczywiście!

Prof. GV: Powiedzmy, że pacjent przeszedł operację serca, blokadę tętniczą i wstawienie bajpasu. Przechodzi przez to wielu ludzi i wszyscy oni trafiają po operacji na oddział intensywnej terapii. To nie znaczy, że ich życie jest zagrożone. Po prostu oni muszą przejść przez intensywną opiekę. A więc słowo "krytyczny" jest rutynowo używane na tym etapie leczenia. Ono nie oznacza automatycznie, że zagrożone jest życie.

Dr NR. Tak, niekoniecznie życie musi być zagrożone.

Prof. GV: Niestety, mamy skłonność do kojarzenia tego słowa w ten sposób i natychmiast wpadamy w panikę. Dr NR: Zwróciłeś uwagę na bardzo ważną rzecz, ponieważ intensywna terapia oznacza, jak powiedziałeś to bardzo jasno, że ludzie po rutynowej operacji bajpasów są przyjmowani na oddział intensywnej terapii dla dokładnej obserwacji trwającej 24 do 48 godzin. Potem wracają na swój oddział.

Prof. GV: Jest to część specjalnej procedury medycznej.

Dr NR: Tak, specjalna procedura medyczna, gdzie pacjent jest bardzo skrupulatnie obserwowany, a niektórzy pacjenci przebywają tam przez dłuższy czas, który zależy od wielkości problemów i tempa, w jakim następuje poprawa.

Prof. GV: Bardzo dziękuję za te wyjaśnienia. Mamy następne pytanie, które również bierze się z codziennych komunikatów. Pytam cię o to, ponieważ odbieramy wiele telefonów i maili od zaniepokojonych słuchaczy, którzy mówią: Słuchajcie, wszystkie te komunikaty są praktycznie takie same. Co się dzieje? Czy Swami powraca do zdrowia, czy nie? Ja ich rozumiem. Faktycznie, czasem, kiedy czytam komunikaty, brzmią dla mnie zagadkowo. W imieniu ich wszystkich wprost zadaję ci to pytanie.

Dr NR: To prawda, czasami kiedy czytasz uważnie taki komunikat, on brzmi tak samo, niezależnie czy jesteś lekarzem, czy laikiem. Tak więc jest to bardzo ważne pytanie. Jako lekarz widzę to tak, że jest postęp, ale jest on bardzo powolny. Powinniśmy zrozumieć, że ciało Swamiego jest boskie, jednak fizycznie ma ono 85 lat. Z tego powodu postęp jest powolny. Jako lekarze obserwujemy ciągłe fluktuacje stanu zdrowia pacjentów, z godziny na godzinę i z dnia na dzień. Tak więc, kiedy lekarze wydają oświadczenie, jego treść zależy od tego, co zdarzyło się w danym czasie. Stan pacjenta może być krytyczny, ale jednocześnie stabilny. Ludzie nie powinni oddzielnie widzieć stanu krytycznego i stabilnego. Stan krytyczny może być stabilny. O tym właśnie informują komunikaty. Stabilny nie oznacza polepszenia albo całkowitego wyleczenia.

Prof. GV: To jest normalne, czyż nie? To się dzieje cały czas.

Dr NR: To się dzieje bez przerwy. Tak naprawdę na oddziale intensywnej terapii widzimy, że stan zdrowia pacjentów zmienia się ciągle, od rana do wieczora. Jako lekarze obserwujemy to przez cały czas. Ludziom, którzy myślą, że następnego dnia zostaną przeniesieni na zwykły oddział, po południu niespodziewanie może się pogorszyć. Czasem u kogoś stan zdrowia nagle zaczyna się polepszać. Jako lekarze widzimy, że stan zdrowia pacjenta waha się z godziny na godzinę i z dnia na dzień. Dla lekarza jest rzeczą bardzo trudną dawać raport, który zawiera najdrobniejsze detale. Faktycznie kiedy podajesz do opinii publicznej zbyt wiele szczegółów, ludzie mogą poczuć się zdezorientowani i stwarzać niepotrzebne obawy. Chociaż jesteśmy profesjonalistami, nieraz tylko ci z nas, którzy są specjalistami w wąskiej dziedzinie, są w stanie jasno zrozumieć, o co chodzi. Zatem dla laika ogarnięcie wszystkich faktów jest bardzo trudne. To dlatego komunikaty o zdrowiu Swamiego są podobne do siebie i brzmią monotonnie. Jednak my nie możemy postępować inaczej.

Prof. GV: Czy te fluktuacje są normalne?

Dr NR: To dzieje się z wieloma pacjentami. Jak mówiłem, ciało Swamiego liczy sobie 85 lat. Chciałbym skorygować to. Mówię tak jako lekarz; jednak my wszyscy jako wielbiciele wiemy, że jest on kalatitaja (ponad czasem): on był tutaj, on jest tutaj i on będzie tutaj z nami zawsze. Tak więc jako wielbiciel chcę poprawić się: on jest kalaja (ucieleśnienie czasu) i kalatitaja (tym, który przekracza czas). Jednak jako lekarz stwierdzam, że ponieważ jego ciało żyje ponad 85 lat, to proces zdrowienia jest powolny.

Prof. GV: Dobrze, czy mógłbym zadać związane z tym pytanie? Wiele osób narzeka, a my słyszymy te skargi od ludzi, którzy przybywali tu od kilku lat i byli w dużym stopniu związani ze Swamim. Wszyscy przychodzą tu i chcą zobaczyć Swamiego. Lecz żadnemu z nich nie wolno. Dlatego mówią, że wszystko, czego pragną, to ujrzeć Swamiego. Uważają, że wiele tracą, skoro mogą Go zobaczyć jedynie z pewnej odległości?". Taki jest ich punkt widzenia. Nie próbuję ich bronić ani nic z tych rzeczy. Jednak jesteś lekarzem; wiesz, jak zajmować się ludźmi, którzy znajdują się w stanie krytycznym. Jaka jest dharma lekarza postawionego w takiej sytuacji? Może mógłbyś wyjaśnić słuchaczom, dlaczego podejmuje się takie działania?

Dr NR: Oczywiście! Na początku chciałbym powiedzieć, że jako wielbiciele wszyscy wielbimy Swamiego i pragniemy Go ujrzeć. Nie ma co do tego wątpliwości. Jest wiele osób, które przychodziły, w tym członkowie naszych własnych rodzin, krewni lekarzy itd. Wielu z nich, chociaż są lekarzami, nie może wejść na oddział i zobaczyć Swamiego. Wszyscy chętnie byśmy Go zobaczyli. Jednak na podstawie własnej praktyki lekarskiej mogę powiedzieć, że gdy pacjent znajduje się na oddziale intensywnej terapii, musimy przestrzegać pewnych zasad i przepisów dla bezpieczeństwa i prywatności pacjenta. Taka jest standardowa praktyka medyczna w dobrych szpitalach na całym świecie.

Dla przykładu, w Stanach Zjednoczonych mamy coś pod nazwą HIPAA (ustawę o zmianach i odpowiedzialności za ubezpieczenia zdrowotne). Nie możesz ujawnić opinii publicznej żadnej informacji o żadnym pacjencie ze swojego biura czy ze szpitala. Ponosisz za to odpowiedzialność prawną. Mogę dać przykład. Poszliśmy i świadczyliśmy pomoc medyczną w biedniejszych dzielnicach w Ameryce. Nawet tam nie mogliśmy zrobić zdjęć, dopóki nie otrzymaliśmy pisemnej zgody od konkretnej osoby, która otrzymywała pomoc. Na tym polega szacunek dla praw człowieka w warunkach ogólnych. Jednak, co ważniejsze, gdy osoba znajduje się na oddziale intensywnej terapii, mówiąc ogólnie, jej odporność jest ograniczona; takie osoby są łatwo podatne na infekcje. Dlatego niezależnie od tego, co powiedziałem, kiedy ktoś wchodzi na oddział, bardziej naraża taką osobę na infekcje i tym samym opóźnia jej powrót do zdrowia. Jest to największa szkoda, jaką można wyrządzić pacjentowi. Jeżeli naprawdę kochacie Swamiego, módlcie się za Niego, ale bardzo proszę, nie próbujcie go teraz odwiedzać.

[Podpis pod obrazkiem]
Dzięki rygorystycznym normom higieny utrzymywanym w Szpitalu, nawet członkowie mojej rodziny, wśród których jest wielu lekarzy, nie mogli wejść na OIOM, mówi dr Narendranath Reddy.

Po drugie, lekarze na oddziale intensywnej terapii są bardzo zaangażowani i zajęci opieką nad pacjentem. Goście przeszkadzają im w skupieniu, w wypełnianiu obowiązków i uniemożliwiają lekarzom udzielanie jak najlepszej pomocy medycznej. Właśnie dlatego odwiedzanie pacjentów, którzy przebywają na OIOM-ie, jest naprawdę niewskazane. Poza tym, jest to standardowa praktyka medyczna. Członkowie mojej własnej rodziny, którzy sami są lekarzami, nie mogli wejść na oddział. Ogólnie rzecz biorąc, praktyka stosowana choćby w Stanach Zjednoczonych jest taka, że lekarze prowadzący oraz lekarze specjaliści są jedynymi ludźmi upoważnionymi do tego, aby widzieć pacjenta. W przeciwnym razie, prowadzenie i zapewnienie dobrej opieki medycznej jest rzeczą bardzo nierealną. Postępujemy w ten sposób, nie tylko dlatego, że musimy przestrzegać zasad dla dobra Tego, którego kochamy. Swami pragnie, abyśmy przestrzegali prawa kraju, bez względu na zasady i przepisy. Na tym polega nasza dharma oraz nasz obowiązek i jak już mówiłem, chociaż jako wielbiciele Swamiego, chcielibyśmy Go zobaczyć, to jednak w tym momencie jest to niestosowne. Nawet wszyscy ważniejsi członkowie Fundacji również respektują te zasady. Dlatego apelujemy do wszystkich wielbicieli, aby dostosowali się do tych reguł.

Prof. GV: Myślę, że poruszyłeś dwie ważne kwestie. Po pierwsze, jeżeli wpuścisz jednego gościa na oddział, będziesz musiał pozwolić wejść wielu innym, ponieważ wszyscy zapragną powiększyć grono uprzywilejowanych. Każdy z nich będzie przeszkadzał lekarzom. Po drugie, zwiększą możliwość ciężkiej infekcji u pacjenta. Oba te czynniki są zupełnie niepotrzebne. Właśnie przyszło mi do głowy, że nawet w naszych świątyniach nikomu, poza kapłanem, nie wolno wejść do garbhagrahy (sanctum sanctorum, sanktuarium). Jeżeli pragniesz otrzymać darszan Pana, musisz stać na zewnątrz. Dlatego ta kwestia jest teraz zrozumiała, przynajmniej ja ją rozumiem i mam nadzieję, że wszyscy ją zrozumieją.

Wspomniałeś o szpitalach w Stanach Zjednoczonych. Chciałbym zadać ci krótkie pytanie w tej sprawie. Byłeś w Ameryce przez około cztery i pół dekady i znasz bardzo dobrze tamtejsze szpitale. Pracowałeś w wielu z nich, także w tych najlepszych. Jak porównałbyś leczenie zaaplikowane Swamiemu z opieką, jaką pacjent w porównywalnym stanie zdrowia mógłby otrzymać w Ameryce?

Dr NR: Bardzo się cieszę, że zadałeś to pytanie. Prowadziłem praktykę lekarską w Stanach Zjednoczonych przez około 40 lat i przyjechałem do Instytutu Nauk Medycznych Śri Sathya Sai w Puttaparthi w momencie inauguracji jego działalności. W szpitalu tym, który Bhagawan zbudował, aby służył całej ludzkości, znajduję dwa ważne aspekty niesienia pomocy medycznej. Pierwszym z nich jest specjalistyczna wiedza oraz kompetencje członków kadry medycznej oferującej swoje usługi, a drugim sprzęt i urządzenia pozwalające nieść pomoc medyczną. Według Swamiego trzecią istotną cechę stanowi doskonała opieka medyczna, która obejmuje świadczenie usług z miłością i współczuciem, z jakimi, na szczęście, wszyscy lekarze Sai, łącznie z personelem pielęgniarskim i sanitariuszami, wypełniają swoje obowiązki. Posiadamy tutaj najnowocześniejsze wyposażenie, którego Swami domagał się od początku. Stwierdził, że właśnie ze względu na fakt udzielania pomocy medycznej ubogim nie należy jej świadczyć na niskim poziomie.

[Podpis pod obrazkiem]
Instytut Wyższych Nauk Medycznych Śri Sathya Sai Prashantigram będzie obchodził dwudziestolecie swojego istnienia w listopadzie tego roku. Było to 20 lat ofiarowanej z miłością, bezpłatnej i dającej satysfakcję służby potrzebującym i zrozpaczonym.

Prof. GV: To bardzo dobrze!

Dr NR: Dlatego powinniśmy starać się nieść jak najlepszą pomoc. Sai nalegał i domagał się, abyśmy nigdy nie sięgali po urządzenia używane oraz z drugiej ręki. Za szczególnie ważne uważał korzystanie z nowego i dobrego sprzętu. Właśnie dlatego mamy tutaj najnowocześniejsze wyposażenie. Również pracujący tutaj lekarze są w pełni oddani i wykwalifikowani. Współpracowałem z nimi i wiem, że są to dobrzy lekarze. Dzięki współpracy, którą podjąłem z tutejszym zespołem lekarzy oraz lekarzy specjalistów, jestem przekonany, że leczenie, jakim został objęty Swami, jest doskonałe; jest bardzo dobre. W zasadzie, mamy tu grupę lekarzy, którzy stanowią stałą kadrę, wspomaganą i pracującą z zespołem lekarzy i specjalistów przyjeżdżających z największych szpitali w Bangalore, Delhi i Hajdarabadzie, a także z zagranicy.

W istocie, niektórzy spośród bardzo wielu wykwalifikowanych lekarzy przybywających z zagranicy, to specjaliści w zakresie intensywnej i krytycznej opieki medycznej. Jeden z lekarzy był prezesem the American College of Chest Physicians [międzynarodowej organizacji upowszechniającej wiedzę na temat zapobiegania i leczenia chorób klatki piersiowej], drugi jest szefem Pulmonary and Critical Care Medicine [akademickiego programu zajmującego się chorobami płuc i krytyczną opieką medyczną] na Uniwersytecie Emory w Atlancie, a trzeci przyjechał z Colorado Health Sciences. Zatem pracuje u nas wielu znanych i wybitnych lekarzy z zagranicy oraz tutejszych specjalistów. Ostatnio spotkałem także słynnego hepatologa i gastroenterologa z Hajdarabadu, który przyjechał i pomógł w ocenie stanu zdrowia Swamiego. Jak widać mamy wielce znakomitych i kompetentnych lekarzy z całego świata zajmujących się Swamim i wszyscy są tego samego zdania - Swami jest objęty najlepszą opieką medyczną.

Trzeba również pamiętać, że wśród wielu ekspertów mogą pojawić się różne punkty widzenia, ale zgodna opinia ogółu jest taka, że otrzymuje On najlepszą opiekę medyczną.

Kolejna sprawa, którą pragnę tutaj poruszyć dotyczy tego, że wszyscy, czy to lekarze specjaliści zza granicy, czy z Indii, wspominają o jednej rzeczy, a mianowicie, że są naprawdę pod wrażeniem i bardzo mocno doceniają poświęcenie i oddanie lekarzy opiekujących się Swamim; służą oni Swamiemu dzień i noc poświęcając godziny przeznaczone na sen. To naprawdę wzorowi specjaliści dbający o doskonałą opiekę medyczną nad Sai. Podsumowując, Swami otrzymuje najnowocześniejszą i najlepszą opiekę medyczną.

Prof. GV: To rzeczywiście bardzo pocieszające, doktorze Reddy. Zanim przejdę do kolejnego pytania, chcę tylko coś powiedzieć. Dr Safaja, dyrektor szpitala zawsze mówił mi, że w tym szpitalu pacjent jest Bogiem. Oczywiście powiedział to w określonym znaczeniu. Stało się tak, że sam Bóg został pacjentem, prawdopodobnie dlatego, aby udzielić nam kilku lekcji, sam nie wiem, jakich. Jednak pozwolisz, że wrócę do szczegółów praktycznych. Użyłeś jednego pojęcia - intensywista. Mogę snuć wiele domysłów odnośnie tego, co ono oznacza. Jednak do tej pory nigdy nie słyszałem tego terminu. Czy mógłby Pan wyjaśnić co on oznacza i czym dokładnie zajmuje się intensywista?

[Podpis pod obrazkiem]
Prof. Venkataraman i dr Narendra Reddy (z prawej) rozmawiają w studiu Radia Sai na temat stanu zdrowia Swamiego w dniu 16 kwietnia 2011 roku.

Dr NR: W bardzo prostych słowach, niewymagających specjalistycznego języka, można powiedzieć, że intensywista to lekarz, który zajmuje się pacjentem przebywającym na oddziale intensywnej terapii. Zamiennie używamy tutaj pojęć intensywna i krytyczna opieka medyczna. Tak więc są to intensywiści lub specjaliści w zakresie krytycznej opieki medycznej. Dlatego każdą osobę, która specjalizuje się w opiece nad pacjentami wymagającymi intensywnej terapii, określa się jako intensywistę lub specjalistę w zakresie krytycznej opieki medycznej. Bądźmy ostrożni. Istnieje inne słowo o nazwie "internista". Są to lekarze medycyny wewnętrznej, którzy zajmują się problemami chorób wewnętrznych, a następnie specjalizują się w różnych dziedzinach, takich jak kardiologia, choroby klatki piersiowej, anestezjologia itd. Gdy tylko zrobisz specjalizację, możesz zrobić kolejną, pod nazwą krytyczna i intensywna opieka medyczna. Jest to dwuletni kurs, po ukończeniu którego, lekarze zdają egzamin komisyjny i od tej chwili są uważani za specjalistów w zakresie krytycznej opieki medycznej.

Jak wspominałem, byli tu intensywiści pochodzący z Delhi i Bangalore, a obecnie jest trzech, którzy przyjechali ze Stanów Zjednoczonych. Wszyscy to specjaliści w dziedzinie krytycznej opieki medycznej. Posiadają kwalifikacje w zakresie medycyny wewnętrznej, kardiologii czy medycyny płuc, a także krytycznej opieki medycznej. Dlatego też szczególnie skupiają swoją uwagę na tym, w jaki sposób zajmować się pacjentami, gdy ci przebywają na oddziale intensywnej terapii, ze względu na liczne problemy związane z układami wielu organów. Muszą posiadać szczególną bystrość oraz wyjątkową umiejętność oceny stanu zdrowia i opieki nad pacjentami, a jednocześnie nadzorować działania innych, podległych im specjalistów, którzy się nimi zajmują. Właśnie dlatego jest to bardzo nowoczesna i ważna dziedzina, która rozwija się na całym świecie, głównie w tym celu, aby opiekować się pacjentami przebywającymi na oddziale intensywnej terapii.

Prof. GV: Czyli jak rozumiem, intensywista uzgadnia wspólne działania z innymi specjalistami, takimi jak pulmonolodzy, nefrolodzy i kardiolodzy, którzy poświęcają uwagę pacjentowi w określonych obszarach oraz upewnia się, że wszelkie ich zalecenia są stosownie i w odpowiedni sposób przestrzegane, z należytym uwzględnieniem dharmy i procedur dotyczących oddziału krytycznej opieki medycznej. Czy to prawda?

Dr NR: Tak. Prawdę mówiąc, np. w tym konkretnym przypadku Swamiego widzieli kardiolodzy i kardiochirurdzy. Obserwowali Go także nefrolodzy, anestezjolodzy, endokrynolodzy, okuliści oraz gastroenterolodzy, każdy specjalizujący się w swojej odpowiedniej dziedzinie. Skupili się na swojej konkretnej dziedzinie specjalizacji, podczas gdy intensywista, czyli specjalista w zakresie krytycznej opieki medycznej, posiada swoją własną specjalizację, taką jak kardiologia, pulmonologia czy anestezjologia. Oprócz tego, intensywiści koncentrują się na szerszym spojrzeniu obejmującym całościową, kompleksową opiekę nad pacjentem. Współpracują ze specjalistami ze wszystkich zaangażowanych obszarów i jednocześnie uzgadniają wspólne działania i otrzymują informacje od innych specjalistów. Właśnie tutaj znajduje się źródło ich zawodowych kompetencji. Jest to naprawdę potrzebne w niesieniu dobrej i skutecznej opieki medycznej.

Prof. GV: Przypuszczam, że ci ludzie spędzają większość czasu na OIOM-ie i naprawdę wiedzą, jakich działań nie należy podejmować!

Dr NR: Tak, masz rację! Większość z tych ludzi nawet nie wypełnia swoich obowiązków biurowych, ponieważ są zajęci wszystkimi bardzo ciężko i poważnie chorymi pacjentami. Dlatego większość swojego czasu, jak wyraźnie wspomniałeś, spędzają w szpitalu zajmując się tymi pacjentami.

Prof. GV: Wiedzą też jak zareagować na sytuację zmieniającą się z minuty na minutę.

Dr NR: Tak i jest to bardzo ważne. Właśnie dlatego są intensywistami, czyli specjalistami w zakresie krytycznej opieki medycznej, ponieważ, jak mówiłem wcześniej, wszystko może się zmienić z minuty na minutę, z godziny na godzinę, zatem powinni się do tego dostosować, aby natychmiast odpowiedzieć na zmieniające się warunki zdrowotne pacjenta.

Prof. GV: Jest to dla mnie prawdziwa nauka; nie ma żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o to, czego człowiek może się nauczyć. Chciałbym teraz przejść do kolejnej kwestii. Jak wiesz, Swami został przyjęty do szpitala po południu 28 marca około godziny 16 i ja tam byłem. Sądziłem, że to z powodu nieregularnego bicia serca lekarze wszczepili Mu rozrusznik. Następnie w biuletynie o stanie zdrowia zaczęły pojawiać się informacje o płucu, nerce itd. Był to sygnał dla wielu osób, łącznie ze mną, że Swami ma problemy z sercem, co się dzieje? Dlaczego lekarze mówią o płucach i wszystkich tych narządach? Przecież muszą istnieć ku temu pewne przesłanki. Być może niepokoimy się z powodu braku wykształcenia i specjalistycznej wiedzy. Czy możesz nam pomóc zrozumieć to wszystko z medycznego punktu widzenia i uspokoić nas?

[Podpis pod obrazkiem]
Serce pompuje i dostarcza krew do wszystkich organów ciała. Jego działanie jest zarówno mechaniczne, jak i elektryczne. Rozrusznik, który został wszczepiony Swamiemu, pomaga w funkcji elektrycznej

Dr. NR: O jednym musimy pamiętać, że ciało jest mechanizmem, w którym wszystko jest ze sobą połączone i powiązane. Na przykład, ktoś ma cukrzycę, ale nie możemy powiedzieć, że jest to choroba cukru. To nie tak - ta choroba atakuje oczy, nerki, system nerwowy, wiele organów ciała. Podobnie u Swamiego pojawiło się nieregularne bicie serca czy też przerywana blokada serca i dlatego otrzymał rozrusznik. Wtedy znalazł się pod ścisłą obserwacją. Ciśnienie krwi spadło, gdyż serce jest pompą. Serce ma dwie funkcje. Jedna to pompowanie, które jest mechaniczne, a druga funkcja jest elektryczna. Lekarze wszczepiając rozrusznik starali się rozwiązać problem elektryczny, gdyż nieregularne bicie serca jest problemem natury elektrycznej.

W międzyczasie pojawił się problem z pompowaniem i ciśnienie krwi spadło. Serce jest główną pompą, która dostarcza krew do wszystkich organów ciała, takich jak mózg, nerki, wszystkie członki. Gdy ciśnienie krwi spada, nawet na krótko, zakłóca to funkcjonowanie organów. To dlatego działanie nerek zostało osłabione i musieliśmy poddać je dializie. Płuca również potrzebowały pomocy, więc trzeba było podłączyć je do respiratora. Podobnie zakłócone zostało działanie wątroby, gdyż spadło dostarczanie krwi oraz poziom tlenu. Nazywamy to naturalną sekwencją zdarzeń, gdyż w ciele wszystkie organy są ze sobą powiązane i nie ma w tym nic niezwykłego. Tak się zdarza i obserwujemy to u pacjentów poddanych leczeniu na oddziale intensywnej opieki.

Prof. GV: To reasekuracja i przypuszczam, że stosuje się ją, gdy chodzi o wspomaganie różnych organów przez respirator, dializę itd. Zgadza się?

Dr. NR: Tak. Na przykład, jeśli płuca nie funkcjonują dobrze, a mięśnie nie są w stanie tego wyrównać, potrzebują wsparcia, aż ich działanie się poprawi. Czy tak się stanie, oceniają lekarze za pomocą specjalnych wskaźników, którymi mierzą poprawę stanu chorego. Nazywamy to procesem odłączania od aparatury, co czyni się któregoś dnia. Podobnie pomaga się nerkom. Nerki oczyszczają organizm z toksyn przez wydalanie uryny. Gdy ich praca zostanie zakłócona, wzrasta ilość toksyn, a niektóre ciecze gromadą się w systemie, który jest obciążony przez złą pracę serca i płuc. Gdy nerki nie są w stanie usunąć toksyn, potrzebują pomocy, którą nazywamy dializą. Swami otrzymał dializę z systemem CRRT - do usuwania cieczy. Gdy praca nerek zaczyna się poprawiać, ogranicza się częstotliwość dializ i powoli odstawia się maszynę. Kiedy powraca naturalny mechanizm funkcjonowania, ciało zaczyna samo się uzdrawiać i poprawia się jego funkcjonowanie, a wtedy możemy powoli rezygnować z zewnętrznego wspomagania. Wierzymy, że tak będzie i modlimy się do Niego, gdyż On jest Bogiem i dzięki Jego sankalpie (woli) wszystko może momentalnie wrócić do normalnego funkcjonowania. Ale jako lekarz mogę tylko powiedzieć, jak wspieramy system witalny, dopóki ciało nie przywróci swego naturalnego funkcjonowania. Prof. GV: Kiedy mówiłeś o tym wszystkim, pomyślałem, że tu w studio jesteśmy zależni od elektryczności. Znając nasz system elektryczny, od razu wiemy, gdy się zepsuje. Mamy zwrotny system UPS, który w razie awarii zasilania automatycznie nam pomaga. Przypuszczam, że wszystkie te organy i urządzenia wspomagające działają w podobny sposób, w przypadku, gdy serce nie dostarcza wystarczającej ilości krwi.

Dr. NR: To jest dobra analogia.

Prof. GV: Dyskutujemy o zdrowiu Swamiego z medycznego punktu widzenia. Wiemy, że w historii życia tego awatara było wiele sytuacji, kiedy Swami był bardzo chory. Myślę szczególnie o chorobie, na jaką zapadł przed świętem Gurupurnimy w 1963 roku, co prof. Kasturi opisał w bardzo obrazowej formie. O ile dobrze pamiętam, Swami doznał paraliżu oraz ataku serca - wszystkiego na raz. Wyglądało to na nieprawdopodobny kryzys. Ale On wyszedł z tego w niezwykle widowiskowy sposób. Po prostu pokropił swoje ciało wodą w dniu Gurupurnimy, po czym wstał i przemawiał przez godzinę. Zakończył dyskurs bardzo dynamicznym bhadżanem "Subramanjam…". To było jedno z tych zadziwiających zdarzeń.

[Podpis pod obrazkami]
W święto Guruprnimy w 1963 r. Swami dokonał zadziwiającego czynu. Prawą ręką spryskał kilkoma kroplami wody swoją lewą rękę i nogę; lewa, sparaliżowana strona ciała natychmiast stała się zdrowa, a Swami wstał i wygłosił dynamiczny i odkrywczy dyskurs w hali bhadżanowej w Prasanthi Nilajam.

Innym przykładem było zapalenie wyrostka robaczkowego na Goa. Przybyła tu cała szkoła medyczna, a On nagle wstał i zarządził śpiewanie bhadżanów. Potem poszedł do łazienki, wziął prysznic, ogolił się, nałożył szatę i wyszedł świeży jak róża. Takie rzeczy się zdarzały. Wtedy On brał na siebie czyjeś choroby, nawet złamania czy ataki serca, bez ograniczeń - od przeziębienia i kaszlu aż do paraliżu i udaru mózgu. Ale teraz mamy sytuację, gdy coś dzieje się z Jego ciałem.

Po raz pierwszy spotkałem się z takim przypadkiem, gdy byłem prorektorem. On wtedy często wzywał mnie i kiedyś zobaczyłem, że paznokieć palucha u Jego nogi był czarny. Zapytałem o to Swamiego, a On odpowiedział: "Potknąłem się o próg". Nie wiedziałem, że takie rzeczy przydarzają się Bogu. Powiedziałem: "Swami, to musi być bardzo bolesne". Odpowiedział: "Oczywiście. Sądzisz, że nie?". Wtedy powiedziałem: "Swami, jutro jest święto Winajaka Czaturti. Zwykle nosisz długą szatę, więc Twój paluch nie będzie widoczny, ale każdy może dotykać twoich stóp i będzie to bardzo bolesne". Odpowiedział: "Tak, to będzie bolało. Ale czy mogę powiedzieć wielbicielom, by do mnie się nie zbliżali? Jeśli coś takiego im powiesz, policzę się z tobą". I poprosił mnie, żebym nikomu o tym nie mówił, dodając: "Wielbiciele przychodzą do mnie, nie do ciebie. Jeśli chcą uczynić padnamaskar, mają do tego prawo".

Przypomniałem sobie hymn z "Siwananda Lahari", w którym Adi Śankara żalił się Siwie: "Och Siwo! Jesteś taki zmęczony po Siwa tandawie (kosmicznym tańcu), a wszyscy bogowie nawet nie zdjęli swoich koron. Musiałeś poranić sobie stopy". To było bardzo wzruszające. Ale tutaj widzimy zupełnie innego rodzaju lilę, gdy Swami cierpi ból. Jako Rama cierpiał On z powodu rozłąki, udręki itp., ale teraz jest to ból fizyczny, cielesny. To jest bardzo tajemnicze i nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. W niewielkim stopniu zdarzyło się to już podczas złamania biodra w 2003 r. Tak, chciałbym teraz zapytać cię jako wielbiciela, co czułeś, gdy usłyszałeś o tym w Ameryce? Byłeś w Ameryce, gdy to się zdarzyło, czyż tak? Dr. NR: Wielbicielowi, który kocha i czci Swamiego, słuchanie o tym sprawia ból. Ale, jak pięknie to opowiedziałeś, było wiele zdarzeń i przypadków, gdy Swami przejął ból i chorobę wielbicieli, a następnie wyleczył się - wszystko to zdarzało się w przeszłości. Ale jedną rzecz chcę przypomnieć - nikt nie może odsłonić boskiej tajemnicy. Jak mówią pisma Jatho wacho niwarthanthe apprapja manasa saha - Bóg jest ponad możliwością zrozumienia przez umysł i intelekt. Nikt nie może zrozumieć rzeczywistości Swamiego. To, co teraz się dzieje, jest bardzo ważne. Chciałbym przytoczyć to, co Swami objawił na swój temat z powodu swej nieskończonej dobroci i miłości 17 maja 1968 r. podczas I Światowej Konferencji Organizacji Sai w Dharmakszetrze w Bombaju: "W tej oto ludzkiej postaci przejawiły się wszystkie boskie istoty, każdy boski pierwiastek, czyli wszystkie imiona i formy przypisywane przez człowieka Bogu. Nie pozwólcie, aby ogarnęły was wątpliwości. Jeśli tylko umieścicie na ołtarzu swojego serca mocną wiarę w moją boskość, możecie uzyskać wizję mojej rzeczywistości. Ale jeśli huśtacie się jak wahadło zegara - w jednej chwili oddanie, w następnej - niewiara, nigdy nie poznacie prawdy i nie zaznacie błogości. Macie ogromne szczęście, że możecie teraz, w tym życiu, doświadczyć błogości widzenia Sarwa dewatha swarupam (postaci, która zawiera wszystkie formy Boga).

Chcę dodać coś jeszcze w nawiązaniu do twojego komentarza. Swami powiedział, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć Jego prawdziwej natury ani teraz, ani nawet po tysiącu lat nieprzerwanej ascezy lub gorliwych dociekań - nawet gdyby cała ludzkość zjednoczyła się w tym wysiłku. Ale ludzie mają swoje własne wyobrażenia: że Swami zabrał negatywne karmy, wziął na siebie czyjąś chorobę, zrobił to w takim celu…itp. A sam Swami mówi: "Nie próbuj mnie zrozumieć". On także kilkakrotnie osobiście mi mówił: "Doświadczyłeś mojej miłości i boskości, więc dziel się tą miłością i boskością. Nigdy nie analizujcie Boga, gdy przybywa w ludzkiej formie. Rama płakał jak zwykły człowiek za Sitą. Gdy Kriszna przybył jako ambasador i jego misja się nie powiodła, pozwolił poniżyć się przez tych ludzi. Gdy przybył Jezus, został ukrzyżowany.

Dlaczego Bóg przybywa w ludzkiej postaci? Pięknie wyjaśnia to "Wisznu Sahasranama": "Kiedy Bóg przyjmuje ludzką postać, jego sytuacja jest dość zagmatwana. Musi grać ludzką rolę będąc jednocześnie Bogiem". W mojej skromnej opinii ten boski dramat tak naprawdę jest Jego sankalpą (wolą), dzięki czemu możemy nauczyć się wielu rzeczy. To wszystko jest dla naszego najwyższego dobra, gdyż Swami mawia, że nawet źdźbło trawy nie poruszy się bez Jego woli. W Koranie można przeczytać, że nawet suchy liść nie spadnie z drzewa bez woli Boga. On tak postanowił i jest to dla najwyższego dobra. Zaczynam widzieć dobro, czerpane z intensywności sadhany, jaką ludzie na całym świecie wykonują w tym samym czasie. A także z poczucia jedności, z jakim ludzie łączą się. My naprawdę mocno wierzymy, że Swami wyjdzie z obecnej sytuacji w ten sam sposób, jak to czynił wcześniej i będzie znów z nami, dając nam sposobność radowania się Jego pięknym darszanem, błogosławieństwem i słodkimi słowami pełnymi miłości.

Prof. GV: Gdy mówiłeś, przypomniałem sobie pewną rzecz, jaką opisał prof. Kasturi. Myślę, że było to po święcie Gurupurnima w 1963 roku. Swami wrócił do zdrowia i wielbiciele mogli znów z nim rozmawiać. Jeden z takich typowych wielbicieli powiedział: "Swami, nie wiesz, jakie piekło przeżywaliśmy, kiedy testowałeś nas przez osiem dni; jak wielkie były nasze udręki. Dlaczego wziąłeś na siebie takie cierpienia?". Człowiek zapomniał o tym, że Bóg nie cierpi. Czy wiecie, co Swami odpowiedział? - Nie mów jak głupiec. Cierpień, jakie poświęcałeś mi przez 8 dni, nie odczuwałbyś do mnie nawet przez osiem dżanm (wcieleń). Przycisnąłem guzik dużej szybkości, abyś mógł zbliżyć się do mnie. On używał nowoczesnego języka.

Dr. NR: To wspaniała wiadomość.

Prof. GV: Prawie wcale nie myślimy o Bogu.

Dr NR: Tak, to bardzo trafna uwaga. Chciałbym na chwilę odejść od tematu i opowiedzieć ci o jednym zdarzeniu. Było to jakieś 15-20 lat temu. Jechałem ze Swamim samochodem. Zapytałem Go: "Swami, skąd mam wiedzieć, czy mam w sobie oddanie?". Swami odpowiedział w telugu: Niku thiwra parithapamunte, niku bhakti unnattu - Jeśli wypełnia cię ogromna tęsknota za Bogiem, masz w sobie oddanie. Jak powiedział Ramakriszna Paramahamsa: "Ludzie, wypłakujecie morze łez za swoimi bliskimi. Jednak jeśli będziecie bardzo mocno płakali za Bogiem, za trzy dni dostąpicie darszanu Pana". W tym miejscu czuję, że Swami daje nam taką szansę. Obecnie spotykam tak wielu wielbicieli, których umysły i serca są całkowicie skupione na Swamim. Pytają, co mogą zrobić dla Swamiego, a nie o to, co mogą od niego otrzymać.

[Podpis pod obrazkiem]
Zatroskani wielbiciele z całego świata zaangażowali się w podejmowanie szczególnych wyrzeczeń, prowadzanie spotkań modlitewnych, procesji przy świetle świec itd. ofiarując swoją miłość Bhagawanowi i szczerze modląc się za Niego, aby jak najszybciej się uzdrowił.

Tysiące lekarzy jest wielbicielami Swamiego, z których wielu to wysocy rangą urzędnicy oraz kierownicy wielu wydziałów w głównych szkołach medycznych i wszyscy pragną przyjść i służyć Swamiemu. Pokornie odpowiadam im, że istnieje jedynie ograniczona liczba osób, które mogą realnie służyć Swamiemu. Pozostali lekarze najlepsze, co mogą zrobić, to głęboko modlić się za Swamiego. On sam kiedyś powiedział, że najlepszym dla Niego lekarstwem jest modlitwa wielbicieli.

W rzeczywistości jest to cytat ze Swamiego: "Żarliwe modlitwy moich wielbicieli są dla mnie lekarstwem. To ciało nie należy do mnie; jest wasze. Dlatego na was spoczywa odpowiedzialność opieki nad moim ciałem". W jaki sposób wypełniamy to zadanie? Przez gorące modlitwy, ponieważ wiele razy słyszeliśmy, że poruszają one Boga. Zatem przyszedł czas, kiedy wszyscy musimy wzmocnić naszą sadhanę i Swami daję nam taką możliwość, a ja jestem szczęśliwy mówiąc, że sporo wielbicieli ją wypełnia. Chciałbym, abyśmy mogli podejmować więcej tego rodzaju działań, ponieważ jedynie dzięki kierowaniu się do wnętrza możemy Go uszczęśliwić. Swami twierdzi, pomimo naszej troski o pokarm dla Niego, że "Moim pokarmem jest błogość". Dlatego jeśli my, wielbiciele, będziemy praktykowali Jego nauki i żyli w błogości, wtedy Jego ciało będzie także odżywiane.

Mówię to jako wielbiciel, a nie jako lekarz. Oczywiście, modlitwy zapewniają właściwy pokarm i odpowiednie leczenie, jednak jako wielbiciele musimy podążać do wnętrza i praktykować Jego nauki. Dlatego w Lalita sahaśranamie mówi się, że tylko wtedy, gdy skierujemy się do wewnątrz, będziemy mogli osiągnąć Boga. Jest to jedna z najpiękniejszych refleksji w tej pieśni. Swami daje nam wszystkim szansę podążania do wewnątrz oraz zatopienia się głęboko w Jego naukach i praktykach.

Prof. GV: W związku z tym, chciałbym zrobić małą uwagę przed zakończeniem naszej rozmowy. Właściwie jest to odwołanie się do tego, co Swami powiedział w typowy dla siebie, prosty sposób. Swami stwierdził, że oddanie nie jest czymś, co można czynić z przerwami. Chciałbym porównać je z elektrycznością. W dzisiejszych czasach prąd płynie i przestaje płynąć. Swami uważa, że oddanie nie jest jak mundur, który policjant nosi w czasie służby, ani jak burka, którą zakładają muzułmańskie kobiety, kiedy wychodzą na ulicę. Trzeba je mieć zawsze przy sobie. Niestety, mamy skłonność do powrotu do swoich starych nawyków, gdy tylko Swami wraca do zdrowia, i zapominamy o Jego naukach. Cieszę się, że odniosłeś się do Jego nauk. Przynajmniej w tej chwili musimy na poważnie do nich powrócić.

Jedna ze spraw, która mnie niepokoi, dotyczy tego, że wiele ludzi pisze do nas na podstawie zasłyszanych pogłosek. Niepokój to w tej chwili jedna rzecz, ale jak rozpoznasz pogłoski? Dzięki temu, że jesteś na nie otwarty. W przeciwnym razie nie dotarłyby i nie przedostałyby się do ciebie. Są to pewne lekcje, jakich musimy się nauczyć. Już czas, abyśmy zaczęli być poważni. Mówiłeś o wedhanie [cierpieniu], paritapam i tym wszystkim. Dopóki nie będziemy doceniać tego oddania, nie pojawi się. Nie powinno być chwilowe i ulotne. Nie wiem, czy się ze mną zgodzisz, ale jako profesor czuję, że Bóg przyszedł do nas jako nauczyciel, aby nas uczyć i jeśli nie nauczymy się tego od Niego, będzie to oznaczało, że jesteśmy bardzo słabymi uczniami.

Dr NR: To bardzo ważne. Oddanie nie może być ulotne. Dlatego Swami mówi: Sarwada sarwakaleśu sarwatra hari czintanam - przez cały czas, wszędzie i w każdej sytuacji nieustannie rozmyślaj o Bogu. W przeciwnym razie jesteś niepełnym wielbicielem, a pragniesz pełnych korzyści. W Gicie Pan Kriszna mówi przepięknie: Jogakszemam wahamjaham - będę się tobą opiekował. Ale pod jakim warunkiem? Ananja czinta janthomam - jeśli będziesz myślał o mnie nieustannie, zaopiekuję się tobą. Ludzie pragną opieki Swamiego, jednak nie myślą o Nim przez cały czas.

Pragnę tu podzielić się ze słuchaczami inną ważną sprawą. W tym samym dyskursie Swami powiedział, w jaki sposób najlepiej wykorzystać Jego obecność. Stwierdził: "Wykorzystajcie szansę połączenia się ze mną jak najlepiej oraz starajcie się jak najszybciej i najlepiej, jak możecie, podążać za wskazówkami, jakie wam dałem. Stosowanie się do moich wskazówek wystarczy. Przyniesie wam więcej korzyści niż najbardziej surowa asceza. Praktykujcie satję, dharmę, śanti i premę, które są mi drogie. Niech one zawsze wam przyświecają".

Właśnie dlatego Swami zawsze zwraca się do nas Diwjatma swarupalara (ucieleśnienia boskiej atmy), Prema swarupalara (ucieleśnienia miłości). Jednak nigdy nie nazywa nas Bhaktulara (wielbicielami), ponieważ uważa, że nikt nie może zasłużyć na ten tytuł. Swami przypomina nam, że jesteśmy ucieleśnieniami boskiej atmy i boskiej miłości i teraz jest czas dla nas jako wielbicieli, jeśli chcemy Go uszczęśliwić. Swami mówi nam, że wystarczy tylko podążać za Jego wskazówkami, aby sprawić Mu radość. Jaka jest Jego rada? Uświadomienie sobie faktu, że jesteśmy ucieleśnieniami boskiej atmy i boskiej miłości! Powinniśmy to zrozumieć i pomóc naszym bliźnim pojąć tę prawdę oraz przejawić ich boskość. Zamiast tego wdajemy się w plotki, rozsiewamy pogłoski itd.

Prawdę mówiąc, Swami powiedział w swoim dyskursie w 2002 roku, że rozpowszechnianie kłamstwa i nieprawdy to największy grzech. Możemy spłacać tę karmę przez wiele żywotów. Dlaczego zatem musimy wciąż wysyłać e-maile z tymi plotkami? Istnieją oficjalne strony - Publication Division (www.sssbpt.org) i strona Radia Sai (www.radiosai.org), które wypełniają wspaniałą służbę publikując oficjalne oświadczenia dr Safaji. Trzymajmy się tego i nie traćmy czasu i energii. Możemy skierować się do wewnątrz i uświadomić sobie, że Swami pragnie nadać nam wszystkim tytuł Śrunwanthuwisje Amruthasja Puthraha. Wszyscy musimy zrozumieć, że jesteśmy dziećmi nieśmiertelności i że jest to porzucenie niemoralności. Nie możemy popełniać niemoralnych czynów szerząc pogłoski czy plotki w jakiejkolwiek formie. W gruncie rzeczy, jeśli naprawdę kochamy Swamiego, nie powinniśmy tracić energii i czasu na plotki i rozsiewanie pogłosek.

Prof. GV: Odniosłeś się do przestrzegania Jego wskazówek. Zakończę ten wywiad przywołując dwa słowa, które mają z tym pewien związek, ponieważ dotyczą lekarzy i tego, co Swami powiedział o lekarzach. Jeśli jesteś chory, mówi Swami, idziesz do lekarza. Co robi lekarz? Daje ci lekarstwo i zaleca ograniczoną dietę. Lekarstwo to "auszadham". Właściwa dieta to "pathjam". Ludzie przychodzą do mnie z chorobami. Tak jak lekarz, również daję auszadham i przepisuję dietę.

Jakie jest auszadham Swamiego? Namasmarana. Jaka jest pathjam Swamiego? Przestrzeganie Jego nakazów. To bardzo proste. Dlatego przy okazji naszej rozmowy o leczeniu Swamiego przez lekarzy bardzo pożyteczne i stosowne jest przypomnienie sobie rad, jakie dawał nam Swami jako boski lekarz.

Dr NR: To piękna końcowa refleksja. Właściwie podzieliłem się tą myślą w jednej z moich rozmów, a Swami lubił ją, ponieważ wielokrotnie ją powtarzał; musimy wyleczyć się z naszej bhawarogi (choroby objawiającej się przebywaniem w świecie materialnym).

Prof. GV: Chciałbym zakończyć naszą rozmowę oznajmiając, że to naprawdę miło z twojej strony, że poświęciłeś nam trochę czasu. Wiem, że jesteś bardzo zajęty, szczególnie teraz. Ale byłeś na tyle uprzejmy, że nie tylko podzieliłeś się z nami swoją ogromną wiedzą medyczną, lecz także odrobiną swojego duchowego wejrzenia.

Bardziej niż kiedykolwiek dźwigaliśmy ciężar niepokoju wielbicieli na całym świecie i nie mieliśmy możliwości dostarczenia im informacji z zakresu medycyny. Niezwykle nam pomogłeś i w związku z tym mamy wobec ciebie ogromny dług wdzięczności. Dziękuję raz jeszcze w imieniu nas wszystkich obecnych w studio oraz w imieniu słuchaczy/czytelników na całym świecie. Mam nadzieję, że kiedy spotkamy się tutaj następnym razem, będziemy rozmawiać o duchowości, a nie na tego rodzaju tematy. Dziękuję bardzo. Sai Ram.

Dr NR: Dziękuję Bhagawanowi i tobie, doktorze Venkataraman, całemu zespołowi Radia Sai, a także słuchaczom/czytelnikom za to, że otrzymałem możliwość podzielenia się przesłaniem i miłością Swamiego. Dżej Sai Ram!

Źródło: http://media.radiosai.org/Journals/Vol_09/01APR11/03-Conversation_between_Dr_NR_PROF_GV.htm

(tłum. Jacek Rzeźnikowski, Dawid Kozioł, Bogusław Posmyk)



Copyright © 2001-2024 Stowarzyszenie Sathya Sai